Numbers built: 20 (499 planned)
Configuration: Nissan V6 24V DOHC
Location: Mid, transverse
Displacement: 3.498 l (213.5)
Aspiration: N/A
Power: 325 bhp
Gearbox: Nissan 6-speed manual
Drive: RWD
Weight: 850 kg
Top Speed: 220 km/h (135 mph) limited
0-100: 3.9s

Można dyskutować o tym, że kiedyś to było a dzisiaj to nie ma – że nowe auta… może nie są złe, ale napewno nudne. Wszystkie produkcje z koncernu Volkswagena prowadzą się tak samo, Ople wyglądają jak worki ziemniaków i raz na jakiś czas pojawia się kolejne hiperauto z przerostem mocy… w sumie bez sensu – liczby dla samych liczb. No to patrz to! Design-1 jest dwumiejscowym roadsterem wielkości MX-5, ale czuć w nim ducha wyścigówek z lat ’50-tych. Sam jego twórca – Anthony Jannarelly (z W Motors – libańskiej marki supersamochodów z siedzibą w Emiratach) mówi, że to auto przeniesie nas w czasy, gdy samochody sportowe były prostsze, lżejsze i bardziej angażujące – słowem: lepsze.



Autko powstało dzięki dwóm panom – jeden posiada Caterhama a drugi trzyma w garażu Donkervoorta. Efekt mógł być w sumie tylko jeden. Świat zobaczył go po raz pierwszy w 2019 na Salon Prive w Anglii. Autor tego projektu potrzebował 5 lat na ogarnięcie tematu. W międzyczasie maczał łapy w powstaniu takich maszynowni jak Fenyr Supersport i Lykan Hypersport. Jannarelly to koszt rzędu £85k, co plasuje go w bezpośredniej rywalizacji z nowym Morganem Plus 6. Powstało już 20 sztuk i realizowane są zamówienia na kolejne 70. Do tego opracowywana jest wersja super-GT – najpewniej dla konfiguracji Design-2.



Jannarelly wykorzystuje najprostszą w świecie ramę przestrzenną i wolnossący silnik znajdujący się za kierowcą. Do tego napęd na tylną oś ze szperą w opcji i 6-biegowa skrzynia manualna, której mechanizmy częściowo widać na zewnątrz. Zawieszenie składa się z podwójnych wahaczy i amortyzatorów śrubowych oraz wsporników a duże tarcze z 4-tłoczkowymi (z przodu – po 2-tłoczki z tyłu) zaciskami Wilwood zatrzymują to pudło – bez ABSów, bez wspomagania kierownicy, bez żadnych poduszek powietrznych… choć za dopłatą można dostać kontrolę trakcji.



Przód był inspirowany starym 250 Testa Rossa a tył czerpie garściami od AC Cobry. Design-1 to je kabriolet (typowa barchetta) z karoserią z włókna szklanego, ale zanim zdążycie powiedzieć, że „Wodociągi Kieleckie w sposób wzorcowy usuwają awarie – w sposób błyskawiczny, że jesteśmy w czołówce krajowej, a nawet światowej, i że liczba awarii z roku na rok maleje” – auto może się zmienić w stylowe coupe za sprawą nałożenia hardtopu z włókna węglowego za 7599,99 w promocji z kodem rabatowym na allegro. Jeśli zadzwonicie w tej chwili dostaniecie całe auto w carbonie za śmieszne 12,7k ekstra – co umieszcza ten samochodzik na półce z zabawkami dla ludzi, którzy mają na koncie 6 zer PO jedynce a nie PRZED, jak u nas.



Auto ma za to ciepłe serduszko 3.5 litra od Nissana – V6 o mocy 325 koni mechanicznych, niby z dużego modelu Maxima, ale tak naprawdę jest to wersja rozwojowa motoru z 350Z. Auto w porównaniu do Ariela Atoma, czy Caterhamów – ma jakieś wyposażenie. Nawet bagażnik jest niczego sobie. Miejsce na torby jest z przodu i z tyłu pojazdu. Do tego w lecie możemy włączyć klimę a zimą ogrzewanie cymbałów. Są głośniki Rockford Fosgate i port USB dla smartfona.



Sama procedura wejścia do auta przypomina wrażeniami wspinaczkę do Caterhama Seven. Klamek nie ma. Wyginasz się, łapiesz za pałąk i opuszczasz. Typowe dla tego rodzaju aut, choć może to być uciążliwe dla osób z 1.80m. W środku – prostota w stylu retro. Skrzynia pracuje niezwykle precyzyjnie a silnik to czysty zaciesz akustyczny. Jazda bardzo angażuje. Czujesz, że jesteś częścią tego auta – że jesteś potrzebny. Nissanowskie 6 cylindrów zachęca do ekstremalnej jazdy ponad limit swoim klasycznym warkiem w stylu aut z lat 60-tych. Do tego perfekcyjne zawieszenie sprawia, że kierowca wspaniale czuje auto, nawet podczas złej pogody trzyma trakcję i zachowuje się doskonale. Geometrię robiono w teamie F2 – Campos Racing. Dobra… czasem zaskrzypi – szczególnie na polskich drogach, ale rzeczonej drogi trzyma się lepiej niż, nie przymierzając, Caterham Seven.



I tak, auto jest drogie, bo taniej można dostać Boxstera, czy Caymana… ale podsumujmy. Dobrze wygląda – CHECK. Świetnie się prowadzi – CHECK. Doskonałe brzmienie – CHECK. Zapewnia emocje – CHECK. Czy Cayman da ci to samo w podobnym stopniu? Można dyskutować. Caterham już prędzej, ale ten z kolei nie nadaje się na daily kompletnie.



Auto na pewno spadło nam niejako „z nieba”. Świat motoryzacji potrzebuje aut „czysto” sportowych, oferujących klasycznych doznań poprzez swą prostotę a nie kolejnych SUVów z przerostem elektroniki, awioniki i innych badziewi, które mogą się zepsuć. To nie jest auto, które zacznie hamować za ciebie – wmawiając ci, że nie zauważyłeś pojazdu przed sobą. To auto w duchu starych Lotusów i Ferrari, które zgnoi twoje uszy wrzaskiem wolnossących 300 koni mechanicznych. W planach jest 499 sztuk tego modelu i każdy ma być inny – muszą w tym celu przenieść fabrykę do jakiegoś kraju, który lepiej ogarnia w auto biznes. Powołano również nowego prezesa, który ma to wszystko załatwić – nie zdradzono, kto usiadł na stołku, ale ponoć sprawa jest gruba i jest to postać z pierwszej ligi. A nam, co? Pozostaje tylko czekać na Jannarelly Design-2.



ZDJĘCIA: autocar.co.uk | topgear.com
ARTYKUŁ: autocar.co.uk | topgear.com | evo.co.uk | carmagazine.co.uk | jannarelly.com
WERSJA POLSKA: Krzysztof Wilk
































