1990 – Ford Sierra Sapphire RS Cosworth 4×4 Group A

Dlaczego mam problem z tym modelem? Sierra pierwszej generacji to kobyła z zapasem mocy i agresją wypisaną na twarzy. Druga generacja została ugrzeczniona – poprawiono geometrię zawieszenia tak, aby była bardziej komfortowa. Co prawda korzystała z innej budy niż wcześniejsze Cosworthy i miała lepszą aerodynamikę, co się odzwierciedlało w cyferkach – ale teraz to był 4-drzwiowy sedan z welurową tapicerką – do tego wyglądał bardziej nijako. Zmieniono spojler na mniej krzykliwy, choć trzeba przyznać, że przyspieszenia mu nie zabrano. W 1990 weszła 3 generacja Sierry (a druga Sapphire) i silnik poprawiono do tego stopnia, że był on w 80 procentach nowy. Wzmocniono jego blok, rozrząd i głowica zostały przeprojektowane. Turbina była ta sama, ale inaczej ją ustawiono. Dano nowy sterownik i przetasowano układ chłodzenia, a misa olejowa jest kompletnie inna, bo musiała zrobić miejsce dla wału napędowego. Moc z 204 wzrosła do 220 i auto przerzucało jej 34% na przód – TAK, Sierra od teraz miała nowy napęd 4×4, była dodatkowo sztywniejsza od RS500 i była naturalnym kandydatem na trasy Rajdowych Mistrzostw Świata. Hamulce dostosowano do wersji 4×4 i poprawiono układ kierowniczy. Już dawno myślano nad dobrym 4×4 do WRC i wkońcu stało się. Otrzymali długo wyczekiwaną skrzynię biegów Ferguson MT75, która miała być niezbędna do osiągnięcia sukcesu.

I ta skrzynia biegów okazała się przysparzać najwięcej problemów kierowcom rajdowych Fordów. Dlatego na modelu Sierra Sapphire nie można było tak polegać jak na RS500. Do tego była za duża na takie zabawy, względnie ciężka i, no technologicznie nie dorównywała Lancii, czy Toyocie GT4. Na sezon 1990 we Fordzie jeździli Pentti Airikkala, Malcolm Wilson, Franco Cunico i Alex Fiorio, czyli szału nie było. Dwie Sierry Sapphire były też obklejone znaczkami teamu Shell UK Oil – jedną jeździł Jimmy McRae a drugą Colin. Co prawda zaczęli od RAC kończącego sezon, ale Colin wywalczył tam 6 miejsce. Resztę wyników uhonoruję wymownym milczeniem.

W następnym sezonie do Forda przenosi się Francois Delecour i już w Monte Carlo robi robotę. 3 miejsce i pierwsze punkty dla Forda. W pierwszej piątce znajdują się jeszcze 2 Toyoty i 2 Delty Integrale, ale obie Delty są pobite, bo Schwarz kończy czwarty przed Kankkunenem, a Sainz wyrywa pierwsze miejsce Biasionowi sprzed nosa. W Portugalii znowu wygrywa Toyota z dwiema Lanciami na niższych stopniach podium – oraz czwartą tuż za. A Fordy? Wszystkie ulegają wypadkom i żaden nie dojeżdża do mety rajdu. Kenię sobie odpuszczono i po tej chwili oddechu – na Tour de Corse – Wilson plasuje się na 5 miejscu. Mimo, że zdobywa punkty – nie jest to koniec tragedii. Już w następnej Grecji wszystkie auta Forda nawalają. W każdym coś innego. To mechanizm różnicowy, to wał napędowy… Alex Fiorio stracił koło. Aż do Sanremo żaden Ford nie wyjechał. Tylko Vatanen zasiadł za kierownicą Sierry Sapphire w Finlandii i to na własną rękę – i zakończył to wydarzenie na 7 pozycji, więc wstydu nie było. Wracając jednak do #fordofficial – aż do Sanremo dawali się ruchać przeciwnikom na dwa baty dowoli i bez stresu – a były to Lancia i Celica raz za razem i na zmianę, i w drugą dziurę – a podczas Rallye Sanremo: Delta, Delta i Delta. Powiedzieć, że jest chujowo, to jak nic nie powiedzieć. Wybrzeże Kości Słoniowej nie liczyło się do punktacji i niewiele ekip startowało – ale jest to też wymagający etap i dlatego jeszcze mniej ich kończyło. Chcę jednak o tym wspomnieć, bo na 3 i 4 pozycji znalazły się dwie sztuki Audi 90 quattro (ciekawostka – pisałem o tym) a wygrały dwa Galanty (ciekawostka – o tym też pisałem) – pierwszy był Shinozuka, czyli kierowca, który jako pierwszy dostał ten model w swe ręce (jeszcze w Nowej Zelandii ’88 – ciekawostka) oraz jako jeden z pierwszych testował pierwszego Lancera Evo RS. W tym rajdzie też brała udział Viviene Evina, czyli jedyna Afrykanka nagrodzona punktami w klasyfikacji mistrzostw świata WRC (ciekawostka – to już czwarta i może lepiej na tym zakończę).

Po tej rundzie przychodzi czas na Rajd Katalonii, a my dalej nie walczymy o punkty w klasyfikacji konstruktorów. Mimo to dwa Fordy wyjeżdżają na trasę rajdu. Mia Bardolet jest bliski szczęścia i ląduje na 4 miejscu, a Francois Delecour trafia na podium. Najlepszy okazuje się Armin Schwarz, który w barwach Toyoty wyprzedza Lancię Kankkunena. RAC Rally to powrót do walki o punkty, ale Ford już praktycznie o nic nie walczy. Zmarnowali cały sezon, bez przerwy męczyli się z autem. Delecour zdołał dojechać na 6 pozycji, ale to Kankkunen wygrał i został nagrodzony tytułem mistrza świata. Drugie miejsce w ostatnim etapie miał Kenneth Eriksson (Mitsubishi Galant) a trzecie zajął Carlos Sainz, czyli nowy wicemistrz w Toyocie ST165. Ford skończył na 4 miejscu w generalce i z 83 punktami straty do pierwszej Lancii. Toyota była w zasięgu 9 punktów, ale przyjdzie czas na ST185 i dopiero wtedy żółtki pokażą, że Włochów da się pokonać.

W roku 1992 do teamu dołącza Miki Biasion z Lancii, a Ford ponadto zdołał opanować wadliwe przekładnie, które im tyle krwi napsuły do tej pory. Na otwarciu sezonu w Monte Carlo obaj kierowcy Forda lądują w pierwszej dziesiątce, a Delecour tuż za podium – znajdują się na nim wtedy dwie Lancie i Carlos Sainz w Toyocie na drugiej pozycji. Szwecja się nie liczy do punktacji, więc wygrał jakiś szczymryj w ST165 (Toyota już jeździła na nowej generacji ST185), ale Colin był bliski szczęścia i w Subaru BC RS zajął drugie miejsce. Trzeci był Stig Blomqvist za kierownicą Nissana Sunny. W Portugalii znów liczymy punkty i Ford trzyma formę, bo Biasion 2 miejsce a Mia Bardolet 7 – ale uwaga – akurat wtedy startował w barwach Ford España i to właśnie tym biedakom nabił punkty a nie temu Fordowi z pieniędzmi. Lancia i Toyota dalej na spokoju, bo zarówno Kankkunen, jak i Sainz też mieszczą się na podium. Do tego Sainz wygrywa dla Toyoty Safari wyprzedzając dwie Delty ze sporą przewagą. Safari, na którym żaden Ford się znowu nie pojawił. Korsyka i Grecja to same wysokie pozycje – w tym dwa razy podium, ale to jest szczytowa forma, jeśli chodzi o to auto. Nic dalej się nie wydarzy. Jesteśmy w tym momencie na półmetku sezonu a ja reszty nie będę poruszał, bo tak naprawdę nie ma o czym mówić. Sanremo to był sukces, bo 3 i 4 miejsce, a poza tym to zawsze poza podium. Pozycje może nie są złe, bo to ciągle pierwsza dziesiątka, ale na 8 eventów Ford startuje 4 razy (tylko 3 z nich kończąc). Nie może dawać to powodów do radości na koniec sezonu.

Carlos Sainz (Toyota Celica) wygrywa trofeum tego sezonu. Na 14 eventów startował 11-krotnie, najlepszy był 4 razy i tylko raz nie trafił na podium. Grecji, co prawda, nie ukończył ale nie trzeba było – i tak miał 10 punktów więcej od Kankkunena, który nie ma pracy, bo to ostatni sezon dla Lancii. Masa dobrych kierowców musi się wynosić – Auriol, Aghini, Recalde, Waldegard czy Bugalski – wszyscy muszą szukać sobie nowych aut. Sam model Lancii Delta jeszcze będzie widywany w barwach zespołów jak Jolly Club, HF Grifone, czy Sanremo Promo – ale to już nie to samo. Pewna epoka dobiegła końca. Lancia odchodzi niepokonana – z dużą przewagą nad Toyotą, której przecież Celica nie dość, że jest niemal perfekcyjnym autem, to właśnie teraz w swej najgroźniejszej konfiguracji. I nawet wtedy nie mogła zbliżyć się do Lancii – tak zajebiste jest to auto.

Auto Forda było drugą kategorią – gorszym sortem. To nie znaczy, że było złe – ok, RS500 był ogólnie lepszy, ale do rajdów Sierra Sapphire nadawała się bardziej. Mimo to jedyne zwycięstwo Rajdowych Mistrzostw Świata wywalczono (o, ironio!) za kierownicą RS500 właśnie – nie Sapphire. Biasion był weteranem z Lancii Integrale i, gdy wsiadł do Sierry 4×4 to od początku do samego końca sezonu im mówił, że tym to sobie można łeb-… dupę ogolić. Ford skupiając się na jednym problemie stworzył masę nowych, przez co zamiast rywalizować z Deltą, czy Celicą – mogli co najwyżej walczyć z Legacy i Galantem. Teraz, gdy kota nie ma – wszystkie myszy przygotowują maszyny do walki o najwyższe trofeum. Produkcja Sierry dobiega końca i zastępuje go nowe Mondeo, a więc Ford w WRC jeździć będzie – tak, zgadliście: Escortem…
Ford mówił, że miał być lepszy.

Krzysztof Wilk
Na podstawie: wikipedia.org | evo.co.uk | snaplap.net | topgear.com | fastfordmag.co.uk | historics.co.uk | classicdriver.com

1986 – Ford Sierra RS Cosworth Group A

To jest auto, które wygrywało właściwie wszystko a powstało po to aby wymienić Cortinę i Taunusa jako duży rodzinny model w katalogu Forda – i do tego nie mogło im dorównać sprzedażowo. W rok po premierze powstała usportowiona wersja XR4i i zasilana była motorem z modelu Capri i można było czekać aż ta wersja wygra BTCC w 1985 roku – bo tak się stanie – ale byli w Fordzie ludzie, którzy mieli na to inne spojrzenie.

W 1983 – czyli rok po prezentacji Sierry i na premierę wersji XR4i – dział Ford Motorsport Europe dostał nowego szefa i teraz był nim Stuart Turner. Pierwsza decyzja jak tylko usiadł na stołku prezesa: Ford już się nie liczy w Europie – ma się to zmienić. Szczególnie Rover Vitesse jest wkurwiający, więc on ma oberwać z liścia w pierwszej kolejności. Jeden telefon do Waltera Hayesa z działu PR-u, aby ogarnął piniondz – Hayes popatrzył na cały projekt i mu powiedział wtedy, że „no… ok”. Mając Hayesa w kieszeni to już było z górki, bo to człowiek, który stał za rozwojem tego GT40, co wygrało Le Mans w ’66 i za silnikiem Cosworth DFV, co w latach 60-tych i 70-tych wygrywał 154 razy w F1 przynosząc marce 12 tytułów Mistrza Świata.

Szekle miały być, Turner więc wziął wice-menago działu rozwoju na randkę do Coswortha, gdzie murzyny pokazali im projekt silnika YAA, który bazował na Fordzie – na bloku T88 Pinto, ale miał DOHC 16 zaworów i to była samowolka ze strony Coswortha. Ford nic o tym nie miał pojęcia a silnik już był – fizycznie istniał i mieli go właśnie przed oczami/oczyma. Turner jak to zobaczył to powiedział, że „no… chcę takie coś.” Cosworth wtedy na to, że „oczywiście – nie ma problemu.” Złożono więc zamówienie – przyklepane, na papierze – na doładowane jednostki zdolne do 180 koni mechanicznych na drogi publiczne oraz conajmniej 300 do rajdów – w turbiu. Cosworth jednak stanął na tym, że dobra… ale zrobią 15k tego typu sprzętu i wersja dla publiki będzie dawała nie mniej niż 200 koni, no bo szanujmy się… 15 tysięcy! Ford tyle jednostek nie potrzebował – do homologacji wystarczyło 5000, ale Turner tak sobie pomyślał, że „ale w sumie to czemu nie?!” Cały nadmiar poszedł do drugiej generacji Sierry – a ta powstała m.in. właśnie dlatego, że już przecież mieli silniki Coswortha – nic nie stało na przeszkodzie.

Więcej problemów było ze skrzynią, bo taki dajmy na to Mustang miał fajnego Borg-Warnera, ale Sierra kręciła wyższe obroty i wtedy skrzynia potrafiła strzelać fochy. Postawiono więc całkowicie nową linię produkcyjną u Borg-Warnera, żeby klepali skrzynie specjalnie do Sierry RS Cosworth. Zawieszenie wersji Cosworth to bardziej wyścigowe rozwiązania niż drogowa rodzinna Sierra. Wiele elementów zostało opracowanych na bazie wyczynowych XR4i z serii IMSA GT oraz BTCC. Nawet w papierach homologacyjnych były wzmianki, że poszczególne części są dla XR4i. W kwietniu ostatecznie zapadło, że tak! – będzie to Sierra – i że robimy to. Auto w tamtym momencie średnio się sprzedawało i kampania w motorsporcie mogła to poprawić – sam model miał napęd na tył i solidny współczynnik oporu powietrza. Dobra baza do kolejnych prac nad wersją sportową.

Sierra ma jednak jedną wadę – nawet nie trzeba zbytnio zapierdalać, żeby cała karoseria się podnosiła w chuj i tańczyła lambadę. Za kształt pojazdu odpowiedzialny był Lothar Pinske i z góry powiedział, że jeśli auto miało być stabilne przy wyższych prędkościach, to on musi mieć wolną rękę. Po testach w tunelu aero i na torze Nardo – zarząd zobaczył prototyp… i powiedzieli Pinske, że „kurwa, chyba cię pojebało jak myślisz, że my to będziemy ludziom sprzedawać. Przyznaj się – ćpałeś coś? No nie uwierzę, że takie coś ci do głowy zupełnie na trzeźwo przyszło. Ty normalny jesteś? Bo chyba będę cię musiał przeprosić. Sławek. Sławomir. Oj, ja cię przepraszam. I to tamto takie to, co tam sterczy jak kozi wentyl, to miał być spojler to miał być? To w twoim planie spojler był, w twoim zamyśle? Sławek, oj ja cię przepraszam. Z resztą – to miało być mocne, to miało być szybkie i zwinne, Sławek. Zwrotne, solidne i niezawodne – a jakie to jest? Jakie to jest, Sławek? To jest do chuja nie podobne.” To było praktycznie XR4i ze wstawkami z włókna węglowego i aluminium… oraz ten spojler XD – ale Pinske bronił go jak Rejtan sejmu. Mówił, że nie ma opcji, żeby się go pozbyć, bo on daje trakcję nawet przy 300km/h – tak jak i otworu pomiędzy lampami, który konieczny był dla odpowiedniej ilości powietrza do intercoolera. Szersze nadkola miały mieścić wyścigowe opony. Postawiony w takim świetle zarząd nie miał pola do manipulacji – wydano zgodę na wersje drogowe na bazie tego pojazdu. Aby skompensować dyskusyjny wygląd auta – drastycznie obniżono jego cenę tnąc koszta m.in. na wersjach kolorystycznych (biały, czarny bądź niebieski – wyłącznie – a wnętrze wszędzie było szare) oraz wyposażeniu (można było wybrać między wersjami z/lub bez centralnego zamka i elektrycznych szyb). Wszystkie 5.5 tysiąca powstało z kierownicą po prawej stronie i wszystkie trafiły na rynek brytyjski a 500 z nich przerobiono na wersje RS500 Cosworth, czyli trzydrzwiowe, z dodatkową lotką pod spojlerem oraz usprawnionym silnikiem: twardszy blok, większe turbo, większy intercooler, większe wtryski, większa pompa paliwa, większy współczynnik doładowania, większy układ chłodzenia, większa moc i moment obrotowy – również większy.

Auto wygrywało zanim jeszcze wyjechało ze salonu. W 1987 roku odbywały się zawody Mistrzostw Wielkiej Brytanii i tak 24-gadzinowy wyścig na torze Snetterton, jak i 24-gadzinowy Nurburgring – oba trafiły do Forda. W tym roku Sierra RS500 Cosworth dostała papier do zawodów i wyścigi aut turystycznych zaczęła w środku sezonu, ale wszystkie sześć eventów zaczynała z pole position – cztery z nich ostatecznie wygrywając. Klaus Ludwig oraz Klaus Niedzwiedz zostali pozbawieni tytułu mistrza po wyścigu w Bathurst, kiedy ich pojazdy zdyskwalifikowano za nieprzepisowe nadkola. Sierry teamu Eggenberger wygrały 24-godzinny wyścig na torze Spa w 1989 a tytuł Mistrza BTCC 1990 roku trafił do Robba Gravetta w RS500. Eggenberger odegrał olbrzymią rolę w rozwoju tego modelu i przepychali w nim takie zmiany, które zapewniły mu dominację na torach całego świata. RS500 nie był właściwie przerabiany przez samego Forda, ale przez firmę Tickford. To jest taka Alpina dla BMW. Mieli swój udział przy powstaniu MG Metro, robili drogowe RS200 i przerabiali Fordy Capri. To oni stworzyli RS500 Cosworth i chwała im za to.

Jest taki wyścig, co się nazywa Tourist Trophy – to jest najstarszy wyścig, który trwa nieprzerwanie od 1905 roku i właśnie w 1988 na torze Silverstone, podczas RAC Tourist Trophy – jednej z 9 rund Mistrzostw Europy – po trzech godzinach zmagań, startując z pole position Sierra RS Cosworth dominuje cały wyścig, kończąc wydarzenie z awarią pompy wody i przegrzanym silnikiem i na pół godziny przed końcem oddaje pierwsze miejsce innemu Fordowi – z teamu Eggenberger. Ostatecznie wygrywa Rouse. Rok 1988 to zwycięstwo w DTMie – jedna ekipa Fordów zgarnęła trofeum indywidualne a druga to dla konstruktorów – w czasie, kiedy rywalizowano bezpośrednio z BMW M Sport i Mercesedesem-AMG. Zawody w Australii wygrano dwukrotnie – kończąc je dwa razy na dwóch pierwszych pozycjach w tabeli i to w dokładnie tym samym składzie. Sierra miała taką przewagę w mocy względem konkurencji jak M3, że zmieniono regulaminy specjalnie aby Fordy startowały z handicapem. W 1990 Sierrę RS całkiem zbanowano – w BTCC jeźdżono jeszcze przez rok, ale ograniczenie dla turbo zabiło Sierry i tam – ale do tamtego momentu: DTM ’88, Spa ’89, Bathurst 2 razy, Australia też, Japonia również oraz BTCC w 1990 – wszystko Ford Sierra.

W WRC skończyła się era Grupy B i nastały nowe regulaminy. Nie każdy był na to przygotowany – Ford miał tylko Sierrę, która dobra jest, ale bez 4×4 to daleko nie zajedzie. Dlatego męczyła się nawet z Mazdami na szutrze. Próbowano Sierry XR4x4 z napędem na wszystkie koła, ale miała stary motor o mocy 200 koni, czyli grubo więcej jak 100 lat za murzynami z Lancii. Dlatego mimo, iż obie wersje startowały, to na szutrze XR4x4 nie miał szans z racji braków w mocy – dlatego całe wsparcie poszło w stronę RS500 Cosworth. Dopiero w 1990 Sierra RS Cosworth 4×4 zmieniła ten stan rzeczy. Napęd na tył był znaczącym niedowładem w porównaniu do Lanciów i późniejszych Celiców, więc model Sierra Cosworth miał swoje dni policzone już na wstępie, ale zanim w końcu zdechł pies, to Blomqvist, Sainz i Vatanen potrafili w niezły burdel. Na asfalcie chłopaki robili srogie bydło, a taka Korsyka trafiła do Auriola – wiecie… taki kierowca karetki – może kojarzycie. Z ambulansu przesiadł się do rajdówki i mając ledwie 4-letnie doświadczenie w tym sporcie stanął na najwyższym stopniu podium w evencie zaliczającym się do Mistrzostw Świata. Pierdolony. W dodatku wygryzł to podium Lancii jako jedyny w tym sezonie – każdy inny event wtedy wygrywali Włosi. Nowa Zelandia i WKS nie liczyły się do punktacji, więc żadna Lancia nie wyjechała – miałem o tym wspomnieć, ale się rozmyśliłem, także nawet o tym nie mówię.

Ford lubił wspierać swoje modele i do Coswortha dostępne było multum części dla prywatnych ścigantów. Dla plebsu z Grupy N to profit, bo wśród biedaków ciężko było natrafić na rywala z 4×4. I może takie M3 jest zwinniejsze, ale Sierra ma pierdolnięcie i się przy tym nie rozjebie – do tego kosztuje cały chuj. Zaskarbiła sobie w ten sposób taką popularność, że Rajdowe Mistrzostwo Wielkiej Brytanii tak w 1987, jak i w 1988 Jimmy McRae zdobył właśnie za kierownicą Forda. Nie inaczej było w Hiszpanii, gdzie triumfował Cosworth Carlosa Sainza.

Przed modelem Sierra inni rywale mogli swoje triumfy co najwyżej na chuju policzyć – a Sierra Cosworth wygrała w BTCC 40 RAZY Z RZĘDU! Moc eskalowała od 270 do stabilnych 550 koni mechanicznych w wersjach RS. I auto potrafiły męczyć turbolagi, ale i tak nic w Europie nie mogło się z tym równać. Sierra Cosworth powstała tylko po to, żeby wygrywać i – posłusznie – wygrywała wszystko, co się dało.

Krzysztof Wilk
Na podstawie: ultimatecarpage.com | wikipedia.org | touringcartimes.com | autoexpress.co.uk | autocar.co.uk | evo.co.uk | snaplap.net | topgear.com

2010 – Ford RS200S

Numbers built: 1
Configuration: YBB Straight 4 16V DOHC
Location: Mid, longitudinal
Displacement: 2.046 l (124.9)
Aspiration: turbo
(Brog-Warner 6258 turbo, water/air + air/air intercoolers, multi-point injection, Pectel T6 management)
Power: 485 bhp
Gearbox: Quaife 6-speed magnesium casing sequential dogbox
Drive: AWD
Weight: 1030 kg

W 1985 roku FISA zapowiedziało „możliwą” podmiankę zasad Grupy B na nowe regulaminy – Grupę S. Auta wymagałyby 10 sztuk wersji drogowych, więc to w praktyce prototypy były… Zasady miały wejść w życie z 1 stycznia ’88 – SPOILER ALERT – nie weszły. Zarówno Grupa S, jak i Grupa B trafiła do kosza. Zanim jednak tak się stało, ekipa z Ford Rallye Sport miała głowy pełne pomysłów do nowozapowiedzianej formy zawodów. Większość wtedy opracowywała nowe platformy do rajdów – Ford ulepszał RS200.

Podobno nie powstały żadne prototypy przed zarżnięciem Grupy S. Było jednak sporo pomysłów na papierze. Auto miało dostać dwusprzęgłową sekwencję Hewland FGB i lżejsze nadwozie z kompozytów. Intercooler znad silnika miał trafić niżej pod motor i dostawać chłodzenie cieczą – plusy do środka ciężkości i dostępności części podczas serwisowania; a wentu na dachu, który dostarczał powietrze do intercoolera i przeszkadzał w aerodynamice – pozbyto się zupełnie.

Oficjalnych prototypów nie było… ale w 20 lat po końcu tej ery w motorsporcie, John Wheeler – ojciec projektu rajdowych RS200 Forda – własnoręcznie zbudował auto wg. s-grupowych specyfikacji. Kupił wyczynową wersję z rallycrossu – mocno poobijaną po jednym evencie na Brands Hatch. Naprawił to auto z użyciem oryginalnych części do rajdowych RS200. Momentalnie widać, że nie jest to zwykły Ford. Z zewnątrz rzuca się w oczy brak osprzętu do chłodzenia, który zawsze był na dachu. Przednie kanały wlotów powietrza również przeprojektowano – dyfuzor i spojler też były inne. Auto wygląda dzięki temu bardziej gładko i przypomina wersję prototypu Sapino – RS200 Ghia.

Pod maskami kryją się zmiany w konstrukcji podwozia – teraz było ono formą ramy rurowej. Wczesne wersje RS200 miały wyglądać w ten sposób, ułatwiając mechanikom dostęp do integralnych części. Z auta można teraz bez problemu szybko wyjąć cały silnik – przydatne w rajdowych warunkach. Oczywiście wszystkie wspomniane wcześniej zmiany znalazły zastosowanie w projekcie Wheelera: intercooler przeniesiono z dachu na tył i zmniejszono opory powietrza oraz obniżono środek ciężkości. Minus jest taki, że trzeba było wysiedlić koło zapasowe. Turbo znajduje się też z drugiej strony – w sensie odwrotnie niż było to w oryginale.

Właśnie tu daje o sobie znać największe odstępstwo od RS200. Silnik nie jest serią BDT, tylko YB z Sierry RS Cosworth. Stało się tak dlatego, że Ford już w 1986 zabiegał o nie kasowanie Grupy S. Nie poszli do FISA z pustymi rękami – mieli swoje pomysły. Zaproponowano np. narzucenie limitu mocy dla silników z Grupy A – do 300 koni – zamiast planowanych ograniczeń dla doładowania do poziomu 1.2 litra, co faworyzowałoby producentów z technologią skupioną na motorach o niskiej pojemności. Dla Forda 300 koni to pikuś, bo YB z Grupy A był mocniejszy od BDT i wyczynowe wersje dawały po 600 koni, jeśli trzeba było. Do tego moc i moment obrotowy był dostępny od niższych zakresów w porównaniu do starego silnika, więc nie cierpiało się tak tragicznie od turbolagów, a i prowadzenie było lepsze.

Silnik w RS200 Wheelera to faktycznie YB z wczesnej wersji Sierry RS. Oczywiście podrasowany: turbinę Garrett zastąpiono Borg-Warnerem i zamiast 400 koni mocy – ten potrafi wydać bezpieczne 485 – udowadniając niejako, że ten limit 300 koni mechanicznych w Grupie S, to nie byłoby takie hop-siup i trzeba się trochę namęczyć, żeby zdusić takie bydło, aby spełniało regulaminy.

Do tego zmieniono ręczną skrzynię typu dogbox na 6-biegową motocyklową sekwencję. Wheeler starał się trzymać planu i odtworzyć auto, które było wizją do rywalizacji w Grupie S – tworząc je w takim, jakie by powstało, gdyby otrzymało zielone światło. Pozbyto się jednak zbiorników paliwa zza foteli i zadowolono się dużo bezpieczniejszym rozwiązaniem. Właściciel i jego dbałość o detale pozwoliła odchudzić auto o 90 kilogramów względem oryginału. Gotowy do startu pojazd – zalany pod korek i z kierowcą – waży mniej niż wyczynowe auta do rajdów Grupy B bez obciążenia! Ludzie mówili, że to auto miało ogromny potencjał i mieli rację.

Wheeler stworzył ten „prototyp” w oparciu o własną interpretację planowanych rozwiązań i możliwe, że reszta mechaników Forda dokonałaby tych modyfikacji w inny sposób – na inne może by się nie zdecydowali wogóle. Ten konkretny egzemplarz jest ciągle usprawniany i stale w fazie testów. Zapuszcza się w takie miejsca jak coroczny Eifel Rallye Festival.

ZDJĘCIA: rallygroupbshrine.org
ARTYKUŁ: rallygroupbshrine.org
WERSJA POLSKA: Krzysztof Wilk

1986 – Ford RS200 Group B

Numbers Built: less than 200
Configuration: Cosworth BDT straight 4
Location: Mid, longitudinal
Displacement: 1.803 l (110.0)
Aspiration: Garrett TR03 turbocharger (Bosch EECIV Motronic multi-point electronic fuel injection)
Power: 350 (444) bhp
Gearbox: 5 speed transaxle
Drive: AWD
0-100: 4.1

W 1979 Ford wygrał i porzucił niejako rywalizację aby skupić się na nowej formule – Grupie B. Najpierw usiłowano coś zwojować Escortem z napędem na tył ale kiedy auto było dopięte, to wygrywać już zaczęły pojazdy 4×4 i chciano jeszcze dostosować Forda do nowej koncepcji ale ostatecznie podjęto decyzję o skonstruowaniu samochodu od zera. I tak w 1983 Ford wyrzucił ponad 2 lata pracy psu do dupy… ale czy to była zła decyzja? Ciężko powiedzieć… RS200 był najbardziej złożonym projektem, gdyby miał szansę pojeździć w swej najsilniejszej wersji, to chyba nie miałby sobie równych.

Początkowo nowy pojazd miał bazować na drogowym odpowiedniku, ale stwierdzono, że jeśli Ford liczy na cokolwiek, to musi mieć dedykowanego mordercę skonstruowanego od zera do rajdów. Projekt nosił nazwę B200, co oznaczało 200 pojazdów do homologacji w Grupie B. W 1983 ruszyły prace i zaangażowano projektanta z F1 Tonego Southgate’a i inżyniera z F1 oraz Porsche Johna Wheelera. Karoserię narysował Filippo Sapino z Ghia, chociaż później domontowano do niej kilka części z Forda Sierry, co by łatwiej się je wymieniało. W 1984 już był jeżdżący prototyp i samochód dostał zielone światło oraz nadano mu oficjalną nazwę. Ford Rallye Sport. RS200 (bo 200 homologacji).

Ford RS200 był jedyną rajdówką z Grupy B, która powstała totalnie od zera. Nie była tzw. silhouette carem – czyli nie była to karoseria z drogowego pojazdu nałożona na nowe flaki. Nie był to projekt bazujący na żadnym z cywilnych Fordów. Nie przerabiano żadnego z pojazdów drogowych. Ford potrzebował rajdówki, więc zrobiono rajdówkę od podstaw. Niektóre części jednak, jak przednia szyba, tylne lampy, drzwi, czy gałka zmiany biegów, jakieś przełączniki pochodziły z wczesnych wersji Sierry. Konstruktorzy też znaleźli ujście dla doświadczenia z RS1700T i zainstalowali skrzynię biegów naprzeciwko silnika, co poprawiało rozkład masy i użyli tego samego silnika 1.8 BDT. Silnik jednak leżał 2 lata w garażu, więc został przeczyszczony i nawiercono odrobinę cylindry zwiększając pojemność skokową do 1803. Na papierze wyciągał 380 koni ale naprawdę miał 444. Podwójne wahacze z podwójnymi amortyzatorami na każdym z kół działały cuda. Wczesny projekt miał za mało docisku, więc zwiększono spoiler z tyłu i na dachu dodano wlot powietrza do intercoolera. Później doszły jeszcze „uszy” – wloty z lewej i prawej strony dachu, przekierowujące powietrze na hamulce. Wymagane 200 sztuk do homologacji prawdopodobnie nigdy nie powstało, ale w lutym ’86 ludzie „u władzy” byli na tyle zadowoleni rozwojem prac nad modelem, że podpisali papier i RS200 mógł się ścigać.

Auto wyszło trochę ciężkie (1050kg) a silnik 2.524 litra był niestety w dolnej granicy widełek dla swojej kategorii (2500-2999). Mechanicy od początku zdawali sobie sprawę, że nie będą w stanie zmieścić się w niższej kategorii wagowej, więc na sezon ’87 już planowano wersję Evolution. RS200 było czymś wspaniałym – technologią z F1 użytą w trudnych rajdach. Krytyka zarzucała Fordowi błędy w pełnym wykorzystaniu liberalnych zasad Grupy B dla swoich korzyści, przez co jedynym sukcesem było 3 miejsce w Szwecji w 1986. Jest w tym trochę racji, bo Ford nie musiał bazować na modelu dla plebsu, więc mógł zrobić prawdziwego mordercę. Jednak osoby z wewnątrz twierdziły, że nie było jeszcze samochodu z potencjałem większym niż RS200 i – gdyby tylko model otrzymał odpowiednie wsparcie rozwojowe – to nie miałby sobie równych na lata. I tutaj trzeba się zgodzić, bo auto nie miało tak naprawdę czasu, żeby rozwinąć skrzydła – RS200 zaczęło jeździć w ostatniej edycji Grupy B przed jej zamknięciem i, jak się nie zesrało, to było groźne, mimo że rajdówka niewiele się różniła od wersji do homologacji. J Santos jednak stracił kontrolę nad pojazdem i skasował kilku widzów w Portugalii, więc Grupę B zawinięto.

Zanim jednak to się stało, Ford rozpoczął prace nad RS200E, którym chciano jeździć już w Szwecji. Nowsza wersja silnika BDT-E autorstwa projektanta silników F1 Briana Harta, o większej pojemności (2.137), żeby zwiększyć szanse w swojej kategorii (2992, bo miało mnożnik x1.4 z racji turbo). Silnik miał generować do 650 koni i jeszcze więcej momentu. Można było się przestawiać między 450 a 650 koni mocy zwiększając doładowanie ale znacząco nadwyrężając cały system. Poprawiono również zawieszenie i zmieniono hamulce na lepsze. Zainstalowano szybszą skrzynię biegów FGB od Hewlanda – z podwójnym sprzęgłem i zajebiście szybką. Od zwykłej RS200 do rajdów, wersję Evo różniły dodatkowe wloty powietrza do tylnych hamulców i większe wloty na dachu. Kilka RS200 zmodernizowano do standardu RS200E ale projekt w końcu został skasowany. Myślano również o modyfikacjach dla Grupy S, ale ta też zdechła. Mimo, że RS200E nigdy nie miało szansy ścigać się w WRC, to Martin Schanche jeździł czymś takim w rallycrossie aż do 1992 roku a niektóre krajowe rozgrywki zezwalały na użycie niedobitków z Grupy B i paru kierowców zdołało zaktualizować swoje pojazdy do nowej wersji rozwojowej. Były to jednak bardzo drogie w utrzymaniu zabawki, bo tak wysilony silnik wersji Evo, żył krócej niż nieszczepione bombelki. Jeden RS200, po zmienionej geometrii i pracach nad silnikiem, jeździł kiedyś w IMSA GTO i przez 12 lat bronił rekordu przyspieszenia z wynikiem 0-100 w 3.07 sekundy. Po latach w 2004 legenda Stig Blomqvist wygrał Pikes Peak w pojeździe zbudowanym tego samego roku przy użyciu oryginalnych części. W tym egzemplarzu pogrzebano nieco, aby mógł wyciągać 840 koni.

840 k*rwa…

ZDJĘCIA: favcars.com | ultimatecarpage.com | wheelsage.org
ARTYKUŁ: rallygroupbshrine.org
WERSJA POLSKA: Krzysztof Wilk

Więcej zdjęć:

1981 – Ford Escort Mk III RS1700T

Numbers Built: 18
Configuration: Cosworth BDT straight 4
Location: Front, longitudinal
Displacement: 1.778 l (108.5)
Aspiration: Garrett T3 turbocharger, Bosch Jetronic fuel injection
Power: 320 bhp
Gearbox: Hewland 5 speed transaxle
Drive: RWD

Po zdobyciu tytułu w 1979, Ford sprzedał cały rajdowy projekt do David Sutton Team a sami mogli się skupić na nowym pojeździe do zbliżającej się Grupy B. Grzebano coś przy mocno przerabianej Fieście i w końcu pokazano nową – trzecią już generację Escorta. Miał on napęd na przód (to zmiana w stosunku do poprzednich generacji) ale inżynierzy stwierdzili, że to nie pomaluje i trzeba było RWD, żeby przenieść całe pierdolnięcie. Nowe regulacje Grupy B pozwalały na dużo grubsze machinacje i ktoś wpadł na pomysł, żeby wsadzić kompletnie nowy pojazd z tylnym napędem pod karoserię z Escorta. Nazwano to Columbia i zaczęto testować aby zdążyć do 1983 z homologacją.

W międzyczasie Audi się za bardzo nie wychylało… dopóki do głosu nie doszły pojazdy quattro. Jak już zaczęły jeździć, to Ford sobie nimi gitary jeszcze nie zawracał – quattro było niedopracowane, ciężkie w prowadzeniu i podatne na usterki. Escort z tylnym napędem cieszył się sporym zaufaniem. Tym bardziej, że Escort MkII odnosił sukcesy a nowy model dzielił z nim wiele rozwiązań. Teamy często zwracały się w stronę sprawdzonych i znanych technologii – to było normalne. Ford dostał silnik 2.0 BDA Cosworth, również z MkII. Tutaj jednak go zduszono do 1.8 aby móc zainstalować turbosprężarkę. Wszystko było wyliczone – musiała się zgadzać waga pojazdu, moc i pojemność aby wymiatać w klasie dla 2.0-2.5 litra. Mimo, że auto miało w rezultacie silnik 1.8, to nazwano je RS1700T, aby móc je odróżnić od poprzedniej RS1800. Był też okres, kiedy chciano użyć wolnossącej jednostki 2.3 o mocy 300 koni pochodzącej z F2.

Silnik był wzdłużnie z przodu, więc lipa ze środkiem ciężkości. Mechanizm różnicowy miał to poprawić a pracował nad nim John Wheeler – autor mechanizmów w Porsche 928. Wyjebał też długi drążek kierowniczy i wsadził tam amelinum od razu poprawiając sztywność pojazdu. Użyto również kół mocowanych jedną śrubą na środku, jak w samochodach ścigających się na torze. Zmian było wiele, co wiązało się z opóźnieniami a presja rosła, więc na 6 tygodni przed planowanym startem, na Rajd Portugalii wyjechały 2 Escorty. Była to szansa by pomierzyć kutasy z Audi Quattro na szutrze.

Wyjechali Ari Vatanen w RS2300 Hart i Pentti Airikkala w RS1700T. Vatanen powiedział, że to o kant dupy potłuc i rozbił swój pojazd ale drugi Ford jechał 1.5 sekundy na kilometrze szybciej niż Fiat 131 Abarth, co wygrał tam rok wcześniej. Samochody ledwo utrzymywały rywalizację z Audi ale ogólnie stwierdzono, że „może być” i dano zielone światło dla RS1700.

I już mieli wypuszczać 200 sztuk do homologacji, już wszystko było dopięte, kiedy przyszedł manager – cały na biało – i powiedział, żeby wypierdolić całe to gówno, bo on chce pojazd z napędem na wszystkie koła. Dał się nawet urobić, żeby wystartować program z RS1700T w 1983 i zacząć się ścigać, a w międzyczasie pracować nad napędem do pojazdu na sezon 1984 (z nowymi homologacjami, wszystkim, 200 sztuk dla plebsu, całym tym badziewiem) ale parę miesięcy potem przyszedł nowy dyrektor sportowy i powiedział, że chuja tam, 4×4 albo wypierdalać – i macie zaczynać od początku.

Tak 2 lata pracy poszły psu do dupy, 18 prototypów, 200 silników do homologacji (choć te przekształcono i użyto w RS200). Gdyby nie nowy standard, jakim się stał napęd 4×4, to Ford RS1700T byłby w czołówce stawki. Mimo, że Fordy w pojedynku z Audi Quattro zdychały, to jednak dały radę wyhaczyć kilka podiów. Reszta RS1700T poszła do Ford South Africa jako Escorty RST – RallyeSport Turbo, i walczyły w tamtejszych rajdach…

ZDJĘCIA: tech-racingcars.wikidot.com ARTYKUŁ: rallygroupbshrine.org WERSJA POLSKA: Krzysztof Wilk