1986 – Toyota Celica Turbo GTO

Numbers Built: 3
Configuration: 4T-GTE Straight 4
Location: Front, longitudinally mounted
Displacement: 2.090 l (127.5)
Aspiration: KKK Turbo
Power: 450 bhp
Gearbox: Hewland VCG 5-Speed Manual
Drive: RWD

Był okres kiedy Toyota się zbratała z All American Racers by wystartować w popularnej serii IMSA w klasie GT. AAR najpierw wystawiało zwykłe seryjne Celiki z mniejszymi silnikami a od ’85 zaczęli jeździć Toyotami z większymi jednostkami w klasie GTO – przeznaczonej dla powyżej 2 literów. Dopiero w ’86 pokazano Celikę Turbo All-Trac i właśnie na jej bazie skonstruowano pojazd typowo do wyścigów.

Powstała w Kalifornii Celica Turbo GTO miała chromowo-molibdenowe rurowe podwozie z niezależnym zawieszeniem i była zaopatrzona w nówkę sztukę 4-cylindrową turbo jednostkę DOHC na podwójnym wtrysku. Pojemnościowo było to 2.090 l ale klasyfikowało się jako 3.0 z mnożnikiem 1.4x. Pojazd w konfiguracji używanej przez AAR generował 450 koni i przenosił je na koła dzięki skrzyni biegów Hewland z mechanizmem różnicowym z włókna węglowego. Drzwi i dachu nie ruszano ale reszta również była z lekkiego włókna. Sam kształt nadwozia został dopracowany w tunelu aero i delikatnie zmieniany już po rozpoczęciu sezonu a, w porównaniu do poprzednich Toyot ze stajni AAR, ta wersja była znacznie szersza i mogła śmigać na grubszych kołach. Spojler musiał być zintegrowany – takie zasady. To samo tyczy się dyfuzorów z przodu i z tyłu.

Pierwsza Celica Turbo GTO poszła z dymem podczas treningu przed 5 rundą mistrzostw w 1986. Najpewniej zagrzały się spaliny w wydechu za lewym przednim kołem i wogóle uważa się, że właśnie problemy techniczne nie pozwoliły przelać całego potencjału auta w zwycięstwa. Ale przyszło Road America 500 Miles i Dennis Aase z Rickim Moranem zakończyli wyścig na 3 miejscu a pierwszym w swojej klasie. Watkins Glen również należało do Toyoty. Pocisnęli jeszcze w końcu sezonu i na 1987 rok zostali ogłoszeni faworytami na spółkę z Roush Racing – a oni mieli V8 Mustangi. Toyoty dalej sprawiały problemy, szczególnie podczas dłuższych wyścigów ale Chris Cord za Stevem Millenem i tak skończyli Daytonę drudzy w swej kategorii a już w Riverside wygrali, potem znów: Laguna Seca, Portland, Del Mar a druga Celica z teamu z Willym Ribbsem wygrywała w Mid-Ohio, Road Atlanta i Summit Point. Cord został mistrzem i przyniósł Toyocie tytuł.

Z rokiem 1988 przyszły zmiany w regulaminie – przyczepiono się turbosprężarek, doliczano też 50 kilogramów kary za samo posiadanie takiego mechanizmu w samochodzie. To zmusiło do kolejnych prac nad innym pojazdem klasy GTP, który już został przyklepany i w przyszłości okazał się jednym z najlepszych pojazdów wyścigowych w historii. Mimo wszystko i mimo ograniczonych środków – Celica dalej wygrywała i dowiozła Toyocie 5 pierwszych miejsc w tym sezonie, ale nie wystarczyło to do pokonania Roush Racing z ich zupełnie nowym Fordem Mercury Turbo.

W 1989 AAR i Toyota myślała już tylko o prototypie Toyoty-Eagle a Celica poszła w odstawkę. Powstały tylko 3 Toyoty GTO a zauważmy, że ścigały się przez 3 lata, za każdym razem wystawiając 2 pojazdy. Przynajmniej jeden trafił do kolekcjonera i jeden jest w garażu Toyota North America w stanie jak był podczas wyścigów w ’88 – niedawno odrestaurowany przez tych samych ludzi, którzy składali je do mistrzostw.

ZDJĘCIA: ultimatecarpage.com ARTYKUŁ: ultimatecarpage.com WERSJA POLSKA: Krzysztof Wilk

1987 – Toyota MR2 222D

Numbers Built: 11
Configuration: 503E / 4T-GTE Straight 4 DOHC 16v
Location:
Displacement: 2.140 l (130.6) 503E / 2.090 (127.5) 4T-GTE
Aspiration: turbocharger
Power: 700 bhp
Drive: RWD / AWD Xtrac
Weight: 750 kg (RWD)

W 1985 FISA (poprzednik FIA) zapowiedziało Grupę S, która mogła zastąpić Grupę B. Na nowych zasadach wystarczało opracować tylko 10 pojazdów do homologacji, więc można było się ścigać praktycznie prototypami. Nowa formuła miała wejść w życie 1 stycznia 1988, ale zarówno GrB, jak i GrS zostały skasowane.

Toyota Celica TCT była pierwszym autem tej marki uczestniczącym w rajdach Grupy B. TCT powstała w czasach, gdy normą był jeszcze napęd na tył, więc gdy weszła nowa moda na 4×4, to już zaczynała powoli zdychać. Rozwiązaniem była radykalna zmiana w postaci nowego i kosztownego projektu. Gdy poszły plotki, że do planowanej Grupy S wystarcza 10 aut, to Japończycy dołączyli do wyścigu szczurów. Projekt opracowywany w Toyota Team Europe nosił miano 222D.

Oczywiście marketing zadecydował, że do bazy użyto najnowszego sportowego modelu z silnikiem centralnie – MR2. Żadna też niespodzianka, bo w tym czasie najlepszy był Peugeot 205 T16 w tej konfiguracji a Lancia już kończyła prace nad S4. 222D oczywiście miała niewiele wspólnego ze zwykłą MR2. Na zewnątrz pojazd przypominał drogowy odpowiednik ale już był widocznie poszerzony, dla lepszej stabilności i możliwości użycia szerszych opon. Karoseria została wykonana z kompozytów i cały tył się podnosił jak maska, aby ułatwić dostęp mechanikom. Za przednią maską znajdowały się części chłodnicy. Podnoszone lampy zamieniono na normalne, które były bardziej niezawodne, lżejsze i łatwiejsze w wymianie. Do tego zamontowano lampy dalekosiężne, dla lepszej aerodynamiki pokryte poliwęglanem. Samochód miał przydomek Czarny Potwór ze względu na czarne pół-błyszczące malowanie, które uwypuklało agresywne linie nadwozia.

Powstały 2 sztuki do testów. Jedna miała napęd na tył na asfalt, a druga – znany z rallycrossu Xtrac 4×4. Do tego, testowano 3 różne silniki. Pierwszy był prototyp z Grupy C – 2.140 503E LeMans GTP (i to najpewniej po nim nazwano projekt – 222D, czyli MR2 2.2l). Była też jednostka 2.090 4T-GTE z Celiki Twin-Cam Turbo. Ponoć – ponoć – była też jakaś wersja V6 ale może to tylko takie gadanie. Moc we wszystkich wersjach miała sięgać 600 koni ale było to raczej bliżej 700. Auto z napędem na tył ważyło 750 kg, co z silnikiem o mocy 750 koni dawałoby rozkład mocy do masy rzędu 1 konia na kilogram.

Potem nadeszły zmiany w projekcie planowanych rozgrywek i wymagano minimum 1000 kg masy własnej pojazdu do homologacji. Wzmocniono więc konstrukcję jeszcze bardziej i zmyślnie rozdysponowano balast po samochodzie, tak żeby środek ciężkości był perfecto. Ale to nie był jedyny problem, bo Toyota pracowała nad silnikami w zgodzie z początkowymi ustaleniami, które były niemal identyczne do tych z Grupy B. FISA rozmyśliła się i pod tym względem, zmieniając regulacje do max 1.8 dla silników turbo a przez to TTE musiało zacząć projekt od początku.

222D ponoć odbywała test w Szkocji w lesie Eskdalemuir i na piaskach poligonu Bagshot w Camberley. Za kierownicą zasiadali: właściciel TTE Ove Andersson oraz kierowca teamu Bjorn Waldegard. Andersson był szwedzkim kierowcą rajdowym od 1966. Zaczynał w Mini Cooperze ale dostał się do Toyoty, gdzie z Toyotą Celicą startował w RAC Rally 1972. Założył swój własny team ale był wierny modelom Toyoty, więc z czasem jego własność przekształciła się w oficjalny wydział rajdowy japońskiej marki z siedzibą w Kolonii. Przed śmiercią w 2008, Andersson wypowiedział się o 222D: „Nigdy nie wiedziałeś co odpierdoli. Tyle mocy w pojeździe o tak małej wadze i krótkim rozstawie osi… można było odjebać 360 bez ostrzeżenia”. Andersson sam optował ZA usunięciem Grupy B, jak i Grupy S.

O projektach 222D niewiele wiadomo, bo wszystko poszło do kosza. Prace były bardzo zaawansowane, ale jeszcze nie dobiegły końca. Z tego co wiadomo, MR2 walczyłaby o mistrzostwo, gdyby do GrS jednak doszło i samochód nie został porzucony na placu boju bez wsparcia. Przed oficjalnym zakończeniem prac podobno powstało 11 egzemplarzy 222D. Wiele się rozleciało przy crash-testach ale 3 napewno przetrwały do dziś: 2 czarne i jeden biały – ten siedzi w Tokyo i jest 5cm dłuższą wersją, bliżej wyglądem do drogowej. Jeden czarny jest w siedzibie TTE w Kolonii a drugi gdzieś niedawno został kupiony przez (miało być „kurwę prywaciarza, jak to w memach mawia Morawiecki” ale tym razem się powstrzymam) kolekcjonera.

Po banie Toyota kontynuowała wysiłki z Group A Celica GT-Four 4×4, którą zbiegiem okoliczności opracowywano w tym samym czasie co 222D, w tym samym wydziale, w tym samym nawet warsztacie. Oba pojazdy dzielą niektóre części i mają ich własnej roboty Xtrac AWD. W 2007 na festiwalu w Goodwood doszło do niespodziewanki. Pojazd, który był ponoć dokładnie tą sztuką testowaną przez Anderssona, robił uphill na Festiwalu Prędkości. Oba czarne egzemplarze 222D można było również zobaczyć w 2016 na Eifel Rallye Festival w Germanii na 30-lecie ostatniej edycji Grupy B (choć nie jeździły). Wtedy właśnie ktoś samochód nabył i w rok później już uczestniczył w startach na festiwalu.

ZDJĘCIA: favcars.com | rallygroupbshrine.org ARTYKUŁ: rallygroupbshrine.org WERSJA POLSKA: Krzysztof Wilk

1994 – Toyota Celica GT-Four ST205 Group A

Już gdy ją przedstawiono, dostawała w dupę od Subaru. Kankkunen jeździł nową Celicą i, choćby się zesrał, nie mógł powalczyć – ale Auriol miał jeszcze stary model i on już zdołał utrzymać pozycję lidera. Nowy pojazd sprawiał wrażenie jakby koło ST185 nawet nie stał. No był dosyć solidny, ale za ciężki. Miał zmieniony przód i tył względem poprzedniczki, i zbyt ograniczoną widoczność – a samochód był ogromny. Na domiar złego, wraz z przepisem o zmniejszeniu zwężek z ’95 roku, cała przewaga w mocy zdechła. ST205 miała maskę z amelinum dla zachowania jako takiej wagi i niby-to-ulepszone-ale-też-nie-do-końca turbo. Toyota sprzedawała ST205 z supernowoczesnym zawieszeniem… ale rajdówki jeździły na starym zawieszeniu, bo nowe się za szybko zużywało. Sytuację miał ratować 4-kanałowy ABS, ale to mało.

Samochód wygrał tylko raz – Didier Auriol wyhaczył Rajd Korsyki. Reszta należała do Subaru. Potem przyszedł czas na Rajd Australii – a tam szok i niedowierzanie: Toyoty nakurwiają jak nigdy dotąd. Na równoległym wyprzedzają wszystkich. Potem Hiszpania i to samo, Kankunnen zeżarł wszystkich z zadziwiającą łatwością. Co… co to sie staneuo? Ano, sprytne inaczej Japończyki zamontowali taką niby to sprężynkę przy zwężce dolotu i – jak silnik był zgaszony, to nic nie widać, nic się nie dzieje – ale jak obroty wzrastają, ciśnienie się podnosi, sprężyna się rozciąga i odchyla zwężkę. Silnik dostaje więcej powietrza i generuje… lekkim chujem licząc koło 50 koni mocy więcej. W efekcie samochód Z A P I E R D A L A. Sielanka trwać długo nie mogła – pojazdy zostały przebadane kilkukrotnie i Toyota została zbanowana na rok a kierowcy stracili punkty (a Kankkunen przecież rywalizował o tytuł). Szef FIA powiedział, że to co odjebali było „najzmyślniejszą rzeczą w motorsporcie od 30 lat”. Celica dalej jeździła w teamach prywatnych, ale po takim cyrku można było już tylko rozpocząć prace nad nowym modelem…

ST205 to była padaka, ale samej Celice należy się uznanie. Wygrywała z europejskimi wyjadaczami i pokazała Subaru i Mitsubishi, że warto rywalizować w WRC. Odkryli też Carlosa Sainza, zdobyli mnóstwo tytułów, podejmowali równorzędną walkę z najlepszymi i zaliczali udane starty w Grupie B. Polacy również jeździli Toyotami – Hołowczyc został wicemistrzem Europy i mistrzem Polski dwa razy – właśnie w ST185.

Krzysztof Wilk
Na podstawie: favcars.com | wheelsage.org | rallygroupbshrine.org | ultimatecarpage.com | instagram: _backyard_customs

1992 – Toyota Celica GT-Four ST185 4WD Turbo Group A

Wersja rozwojowa sportowego coupe pokazanego w ’89 roku – po raz pierwszy wystąpiła na Monte Carlo, rozpoczynając sezon 1992. Skośnookie Japończyki to musieli mieć łby, żeby powstało coś tak doskonałego. Najlepsza rajdowa Toyota EVER – i musiała taka być, bo trzeba było walczyć z Super Deltą w ostatecznej konfiguracji, która nie bierze jeńców – a do tego Subaru, Mitsubishi i Fordem. We wczesnych wersjach ST165 silnik bardzo się dusił. Przód nie nadążał z dostarczaniem powietrza, to wszystko się gotowało i w rezultacie nie można było nakurwiać pełną dzidą. Problemy z chłodzeniem z czasem wyeliminowano, ale nowa wersja i tak dostała nowe zabawki. Zmieniono aero, silnik i zawieszenie. Projekt zyskał miano Carlos Sainz Edition, na cześć pierwszego mistrza świata za kierownicą Toyoty. Rynki europejski, australijski i japoński musiały wspólnie przyjąć 5000 takich pojazdów na drogi, aby sprostać warunkom homologacji Grupy A.

Nie od razu było lekko – zawieszenie i przeniesienie napędu były z początku zawodne. Żółtki trochę z tym wszystkim przekombinowali, bo tym razem coś nie pykło i moment obrotowy wchodził „tak może nie najlepiej, ale za to jako tako” i dopiero w środku sezonu udało się wszystko dopiąć… w sam raz na Rajd Hiszpanii. Jeździli wtedy Carlos Sainz z Luisem Moyą i Armin Schwarz z Arne Hertzem. Tytuł mistrza, po 4 zwycięstwach, powędrował do pierwszej załogi, a Toyota skończyła na 2-gim miejscu w tabeli – z wielkimi nadziejami na następny rok…

A ten przyniósł samochodom Toyoty nowe barwy. Od teraz sponsorem był Castrol i Celiki jeździły z zielono czerwonym logiem. Zrezygnowano również z opon Pirelli na rzecz Michelinów, co również przeniosło się na rezultaty, a do załóg dołączyli Juha Kankkunen i Didier Auriol. Lancia wycofała się ze startów, więc żal było nie przygarnąć 3-krotnego mistrza świata… W odstawkę poszedł Sainz, który był związany z Repsolem, więc nie było dla niego miejsca w gospodzie, przy jednym stole z nowym sponsorem. Ale Sainz znalazł sobie zespół – Jolly Club, który jeździł… Lancią Deltą właśnie. W Australii Toyota wygrała po raz 6-ty i zdobyła mistrzostwo konstruktorów… ale oni chcieli więcej i w Finlandii przetestowano nowy system kontroli trakcji z deferencjałem Fergusona (kierowcom Delty dobrze znajomy). Samochód w tej konfiguracji był bardzo user-friendly i wybitnie niezawodny. Niby ciężki, ale miotał nim jak szatan. Kankkunen wygrał w tym sezonie 5-krotnie i górował w tabeli z przewagą 23 punktów, a taki Rajd Safari skończył się 4 pierwszymi miejscami dla Toyoty.

W ’94 Celica zapierdalała jeszcze szybciej. Za kierownicą Toyoty wygrywano siedmiokrotnie (czyli ponad połowę eventów) i zdobyto 7 innych podiów. Auriol został pierwszym francuskim mistrzem świata, a Japończycy drugi raz z rzędu wygrali w tabeli konstruktorów, ale sezon jeszcze nie dobiegł końca a Toyota szykowała kolejne GT4…

Krzysztof Wilk
Na podstawie: rallygroupbshrine.org | ultimatecarpage.com | favcars.com | wheelsage.org | tech-racingcars.wikidot.com

1988 – Toyota Celica GT-Four ST165 Group A

To był pierwszy pełnoprawny pojazd rajdowy Toyoty o napędzie na wszystkie koła. Nazywał się Celica GT-4 ST165, i powstał z myślą o WRC. Miał zaszczyt przynieść Japończykom ich pierwszego mistrza świata – Carlosa Sainza, który zdobył ten tytuł w 1990. Na festiwalu w Goodwood w 2007, Bjorn Waldegard miał okazję jeszcze raz zasiąść za kierownicą pojazdu, którym zmasakrował konkurencję podczas Rajdu Safari ’90.

W życie wchodziły nowe zasady, i Celica konstruowana była z myślą o regulacjach Grupy A. Po serii opóźnień, wszystko zostało dopięte dopiero na 5 wyścig w serii – Rajd Korsyki. Toyota miała technologię z kosmosu – jak 6-stopniowa skrzynia Xtrac, powstała z zamysłem dowiezienia zwycięstwa. Widać było, że inżynierowie nie próżnowali. Wszystkie problemy starano się wcześnie załatać. W końcu, w środku sezonu w łapach Carlosa Sainza Celica tak zapierdalała, że po Rajdzie Tysiąca Jezior konkurencja nie wiedziała czy mają szykować nowe pojazdy, czy już od razu nadstawiać dupy. Ale Toyota jeszcze nie wygrała. Następny był Rajd Australii i wtedy już Juha Kankkunen pokazał, że żarty się skończyły. Od 1990, GT4 była klasą samą w sobie – otwierając sezon drugim miejscem w Monte Carlo, jako pierwsza kończąc Safari, Akropol, Nową Zelandię, 1000 Jezior i Wielką Brytanię. Jak wspominałem – Sainz został pierwszym mistrzem z logiem Toyoty, a sama Toyota zajęła drugie miejsce za Lancią. Przejazd Waldegarda podczas Safari w ’90, to już jest legenda. Z 58 pojazdów dojechało 10, a deszcz napiżdżał dzień w dzień. I w takich warunkach Toyota miała 3 8 M I N U T (!) przewagi nad drugim miejscem. Waldegard wygrywał już Safari trzykrotnie, ale tego nigdy nie zapomni – a Toyota dojechała jeszcze jako 3-cia i 4-ta.

Sam pojazd miał silnik 2.0 Turbo o kodzie 3S-GTE. 4-cylindrowe DOHC generujące od 185 do 265 koni, aby mogło jeździć w Grupie A. Doskonale reagowało na pedał gazu i dostarczało kawał momentu obrotowego już w niskich zakresach. Do tego doliczmy doskonałą trakcję i napęd 4×4 o bajka osiągach. To nie mogło nie-wygrywać.

Samochód był w najsilniejszej konfiguracji pod koniec sezonu ’91, i zgarnął Portugalię, Korsykę, Nową Zelandię i Argentynę, ale Sainz wycofał się 2 razy z rzędu i nie zdołał obronić tytułu. Celica GT-Four spełniła zadanie, sadzając Toyotę przy jednym stole z największymi wyjadaczami w Europie, i zacząła sama dyktować warunki. I to wszystko w 2 lata od pokazania modelu.

Krzysztof Wilk
Na podstawie: rallygroupbshrine.org | ultimatecarpage.com | favcars.com | wheelsage.org