

Na początku lat ’60-tych Colin Chapman ubił deal z Fordem. Chciano wspólnie opracować auto do wygrywania wyścigów zarówno na torze, jak i rajdowych bezdrożach… a do tego Ford mógł skorzystać na przypudrowaniu ich ówczesnej oferty katalogowej, bo co tam mieli trąciło dziadem. Spójrzymy prawdzie w oczy – model Cortina to żaden wyścig. Zwykłe pudło do zabierania rodziny co niedzielę do kościoła na plotki i rewię mody. Nic więcej. Ford chciał zmienić ten stan rzeczy – a Lotus? Dla Lotusa to była szansa zaistnieć wśród mas, bo do tej pory to ich sieć sprzedaży właściwie nie istniała – dopiero się tworzyła. Lotus Seven był oczywiście sukcesem, ale jego dystrybucja odbywała się na zasadzie kit-carów. Lotus sprzedawał ludziom komponenty, aby sami złożyli je do kupy i uniknęli w ten sposób drakońskich podatków. Mieli też swój własny, już jeżdżący w modelu Elan, silnik na podwójnych paskach i bazował on właśnie na konstrukcji Forda, i Cosworth też maczał w nim palce. Nowe auto do sportu wydawało się naturalnym ujściem dla tej technologii.



Do homologacji potrzeba było tylko 1000 jeżdżących pojazdów, ale Lotus wykonał ich prawie 3000, aby zaspokoić wymagania rynku. Ford sam im wysłał dwudrzwiowe budy wraz z kompletnym przednim zawieszeniem – te trafiały do Cheshunt, gdzie Lotus instalował swoje motory. To była seria Kent z Forda Anglii ze zmienioną głowicą Lotusa, dzięki czemu dużo lepiej oddychała i miała wydatniejsze spalanie. Zwiększono pojemność skokową, korbowód dano nowy i dorzucono dwa gaźniki Webera. Zestaw generował 105 koni mechanicznych we wczesnych wersjach, do 140 w odmianie Special – czyli dwa, i trzy razy więcej od zwykłej Cortiny dla biedaków – i przenosiła moc na tylną oś za pomocą 4-biegowej przekładni zestrojonej na krótko: również wprost ze sportowego Elana. Tylne zawieszenie to konstrukcja ze sprężyn śrubowych i drążków reakcyjnych ze wspornikiem, a dyfer obudowano aluminium dla zmniejszenia masy nieresorowanej auta – takie cyrki w porównaniu do standardowej Cortiny, gdzie były jakieś śmieszne sprężyny piórowe. Do tego całość zawieszenia obniżono i położono na szerszych kołach. Przód otrzymał również hamulce tarczowe. W rezultacie pojazd wyglądał jak zwykły Ford z przypudrowanym nosem, ale pod spodem to było kompletnie inne auto.



I takie w rękach Jima Clarka potrafiło w niezłe balety. Momentalnie zdominowało przeróżne formaty dla aut turystycznych. Rajdy samochodowe to był lekki falstart, bo Lotus był lekki i miał moc, ale te wsporniki tylnego zawieszenia poważnie upośledzały całą konstrukcję. W 1966 zaadresowano ten problem, wymieniono wsporniki na półeliptyczne, tak żeby Cortina mogła się wykazać i w rajdowych warunkach. Dawała radę, bo było lekka i solidna. Podwozie było usztywnione dodatkowymi rozpórkami a maskę, drzwi i pokrywę bagażnika wykonano z lekkiego aluminium. Właściwości jezdne poprawiono przesuwając akumulator do tyłu dla optymalnego rozkładu mas. Auto było dzięki temu potwornie szybkie – szczególnie w zakrętach – i zaskakująco zwinne. Można było tym łoić dupska dużo mocniejszym maszynom.



W 1967 roku Lotus otrzymał wsparcie: wzrosła moc, w modelu oferowano szperę i lepsze chłodzenie, a karoseria została odświeżona. Była defacto szybsza niż Mk.I, ale okazała się mniej kultowa. Wnętrze zdziadziało na obraz i podobieństwo cywilnych Fordów, a i sama buda była zwyczajnie bezpłciowa. To dlatego, że cała produkcja wróciła w ręce Forda i sam Lotus został od niej odsunięty. W pewnym momencie przestano nawet umieszczać na autach ich emblematy. Lotus też nie był bez winy, bo cała ich marka słynęła z robienia wszystkiego na 30%. Jakość wykonania wołała o pomstę do nieba, niezawodność też przy tym kulała. Dlatego Ford w planach Mk II współpracy z Lotusem już nie uwzględnił.



Lotus Cortina to była rewolucja. W czasach ociężałych aut sportowych pojawił się on, cały na biało, i ludzie mówili, że to Lotus Seven w sedanie – tak zajebiście to jeździło! Auto miało jednak swoje wady. Prace trwały bardzo krótko a projekt był skomplikowany. Wiele salonów Forda nie potrafiło ogarnąć tego modelu, przez co niektóre wczesne egzemplarze kończyły z wadliwym serwisem i niedopasowanymi częściami. Do tego skrzynia na ultra krótkich przełożeniach dominowała na torze, ale w ruchu ulicznym to było piekło. Lotus jednak stale model wspierał i doczekał się on aż 4 dużych modernizacji podczas jego żywota. Z czasem przekładnię z Lotusa Elan zastąpiono tą z Cortiny GT, a zamiast lekkich paneli oferowano stalowe karoserie, ale stara i bardziej radykalna konfiguracja wciąż była dostępna w opcji.



Ford Lotus Cortina miażdżył rozmaite serie touring na grubo zanim na tory wyjechały BMW 2002, czy Alfy Giulie – i to dopiero pojawienie się tych drugich przerwało ciąg na bramkę u Anglików. Ich gabloty wypełnione były trofeami na szczeblu krajowym jak i europejskim. Lotus Cortina bywał również pierwszy na metach rajdów samochodowych. Wymagający w prowadzeniu ale na torze zamkniętym – w odpowiednich rękach – był nie do pokonania. A do tego był popularny wśród fanów motoryzacji i podbił serca jako wyśmienite auto drogowe. Potrójna korona. Auto legenda.



Krzysztof Wilk
Na podstawie: classicandsportscar.com | carandclassic.com | silverstoneauctions.com | dmhistorics.com | bonhams.com | collectingcars.com | autozine.org | wheelsage.org



















