1989 – Mazda Miata MX-5 NA

Anglicy przez długi okres rządzili w temacie aut sportowych. Szczególnie roadsterów – już od czasów MG. Modele Midget poszły w ilości nie mniejszej jak 600 tysięcy, między piątą a siódmą dekadą, a w latach ’60-tych serca motoentuzjastów podbijał model Lotusa Elan. Dlatego nie było wiele różnorodności w tym segmencie. Anglicy cały świat zwojowali Triumphami, Lotusami i właśnie MG. Może jedynie Włosi jeszcze stawiali opór za pomocą modeli Spider Fiata albo Alfy Romeo. Inne roadstery właściwie nie istniały. Aby zaatakować ten segment to trzeba było naprawdę mieć jajce ze stali. W 1989 roku zapadła jednak decyzja.

Mazda miała rywalizować z autami pokroju Elana – i są głosy, że jej projekt powstał w brytyjskim biurze IAD. Nie prawda to jest. Mieli oni wpływ na kształt wczesnych prototypów, ale nowy model powstał w świeżym kalifornijskim biurze projektowym Mazdy. Co ciekawe, Mazda zerwała z ówczesnie męczonym do bólu przez Japońców schematem kosmicznego futuryzmu i agresywnej nowoczesności. Taką ideologię reprezentowały modele RX-7 spod znaku Mazdy, albo Toyota MR2, Supra, Mitsubishi GTO, czy Honda NSX. W tych kręgach królowały wszechobecne wloty powietrza i agresywne spojlery. Ale nie w MX5. Nowa Mazda stała w widocznym kontraście do reszty aut sportowych obecnych na rynku. Była stonowana. Można powiedzieć, że elegancka. Prosty styl retro instpirowany był europejską motoryzacją i był próbą ożywienia Lotusa Elan.

Japończycy nawet się z tym nie kryli. I choć nowa kontynuacja Lotusa miała zaadaptować napęd na przód w połączeniu z turbodoładowaną jednostką, to MX5 podążało ścieżką oryginału. Właściwie można powiedzieć, że Mazda to drugiej generacji Elan taki, jak powinien powstać – mimo, że nie powstał. Tak się nie stało. Zrobili go inaczej. W efekcie Mazda, jako duchowy spadkobierca kultowego auta z wysp brytyjskich, miała klasyczny układ z silnikiem z przodu napędzającym tylną oś przy zachowaniu niskiej masy. Cały zestaw nawet tony nie ważył i był krótszy niż cztery metry. Tak jak w oryginalnym Lotusie Elan, moc dawało wolnossące 1.6 na podwójnym wałku – i nawet pokrywę silnika bliźniaczo upodobniono do tej pod maską Lotusa. Auta były zbliżone stylizacją wnętrza, jak i końcową linią nadwozia – z tym, że Japończycy stosowali swoje metody produkcji. Dlatego Lotusy nierzadko zgniły, a Mazdy dalej jeżdżą. Dach do tej pory nie puszcza wody, a uszczelki wciąż trzymają się w miejcu. Elektryka działa bez zarzutu – w 35 letnich autach. Były tanie (bo japońskie), solidne (japońskie) – a do tego miały swój urok i można było na nich polegać.

Szczególnie na wrażeniach z jazdy. Demonem prędkości Mazda nigdy nie była – co to, to nie. Od 0 do 100 w przedziale 9 sekund – wspaniałym tego nazwać nie można, ale napewno też nie zaskakującym. Tyle można się spodziewać po 115-konnej jednostce. Najważniejsze, że niedosilony motor nie skreślił tego modelu. Wprost przeciwnie: został on pokochany. Nie przez Japończyków – nawet nie Anglików. MX5 skradł serce całego motoryzacyjnego świata. A dlaczego? Już tłumaczę. Nie było w tamtym momencie – i to bez względu na cenę – auta dającego podobny level zacieszu na mordzie. Tu nawet nie chodziło o prędkość. Mazda sprawiała frajdę przy szybkich łukach, jak i wolnych nawrotach – bo doskonale się komunikowała z kierowcą. Reakcja na dodanie gazu w tym aucie jest natychmiastowa, a zmiana biegów przebiega płynnie i precyzyjnie. Auto doskonale się prowadzi przy odpowiednim dozowaniu hamulca. Przechodzi z podsterowności w nadsterowność z niebywałą łatwością. Układ kierowniczy z zębatką o wysokim przełożeniu, pozwalał na dziecinnie proste manipulacje i korekcje toru jazdy. Dzięki temu nawet głupia droga do roboty, którą pokonujemy 300 razy w roku – zmienia się w emocjonujący etap za kierownicą auta, które nas naprawdę słucha, na wiele pozwala i jest przy tym bezpieczne. Filozofia szła za tym taka, że „auto ma stanowić jedność z kierowcą” – i to jest właśnie takie auto.

To wszystko dzięki udanej architekturze. Poczynając od spodu, mamy podwójne wahacze przy każdym z kół, napęd na tył, układ wzdłużnych rozpórek zwiększających sztywność – a z dwoma osobami na pokładzie, rozkład mas wynosi równe 50:50 – i nawet większy RX-7, który był flagowym modelem Mazdy, nie miał tak wspaniale ustawionego zawieszenia jak odbywało się to pod karoserią MX5. Mazda potrafiła w ten sposób zgnoić wszelką konkurencję z napędem na przód. Nie mieli zwyczajnie szans – mimo, że 1.6 u niej pod maską nie robił w ogóle mocy. Była za to zwinna i perfekcyjnie wyważona. Motor wraz ze skrzynią leżały na specjalnej ramie pomocniczej i auto prowadziło się lepiej jak 911 – mimo, że miało silnik z przodu. Model był tak wspaniały, że przez 8 lat nie wymagał nic poprawek. Nawet dekadę po rozpoczęciu produkcji MX5 dominuje pod względem właściwości jezdnych takie maszyny jak włoska Barchetta z napędem na przód, ale i nowy Midget, czy roadstery BMW, które uchodzą za standard w tym segmencie.

Prosty, klasyczny design z podnoszonymi lampami miał swój urok. I ta prostota jest tutaj kluczem. Nie uświadczysz tu krzykliwych spojlerów, nabrzmiałych nadkoli, czy zbędnych wlotów na masce. Jego gładkie, niczym niezmącone linie są ponadczasowe. Nawet dziś po 30 latach – z nowoczesną interpretacją MX5 w salonach – ludzie z nostaligą patrzą w stronę oryginalnego projektu z lampami typu pop-up. Tak, wygląda teraz staro, ale nie „przestarzale”. Brak we wnętrzu ekranów LCD, czy innych elektronicznych badziewi, które w 5 lat wyszłyby z mody i – o ile wciąż na sprawne – wzbudzały co najwyżej uśmiech politowania. Postawiono na raczej stonowany kokpit w sportowym stylu. Prosty, za to z solidnych materiałów. Jedyną wadą tego modelu było zbyt łagodna praca wspomagania i niedosilona jednostka.

Mimo braków w osiągach na papierze, klient wybierał właśnie Mazdę. Wolał japońskie auto od angielskiego, włoskiego a nawet niemieckiego. Jak się zapewne domyślacie – to był olbrzymi sukces. W 3 lata auto sprzedało się w ilości setek tysięcy sztuk. SETEK TYSIĘCY. Później powstały facelifty ze szperą, zwiększoną pojemnością silnika i wersje turbo, a w 2005 MX5 był już najlepiej sprzedającym się autem sportowym wszechczasów. Nic nie jeździło po drogach w takiej ilości co Mazda. Wszystkich MX-5 jest w tym momencie grubo ponad milion. Ten sam model sprzedawał się również pod nazwą Miata w Ameryce, jak i Eunos w Japonii. Na każdym rynku stał się legendą i do dziś jest używany w motorsporcie. Najprostszym sposobem na rozpoczęcie kariery jest start od Mazdy, który kwalifikuje cię do całej palety pucharów dla tego modelu. Samo auto nie wymaga pracy, aby dostosować je do zawodów. Wystarczy klatka bezpieczeństwa i dobra gaśnica – a jako, że Mazda jest lekka, to wymiana hamulców między eventami nie powinna być częstym problemem. W samej Anglii model Mazdy jest w stanie startować cały sezon w granicach 2-3 tysięcy funtów za rok – o ile się nie rozwalisz. Nie jest to najtańsze hobby, ale chyba jednak w zasięgu ręki.

Mazda to był strzał w dziesiątkę, bo mogła nie mieć silnika nawet wcale, a atrakcyjnie wyglądała, przy czym doskonale się prowadziła. Kosztowała całe nic i – co najważniejsze – była dobrze wykonanym autem. Tylko Japończycy mogli zrobić nowego Lotusa. Gdyby prawdziwie powstał w brytyjskich zakładach, to pewnie zyskałby na osiągach, ale cenowo byłby poza zasięgiem. Kto inny? Fiat? Może by mniej kazali za to sobie płacić, ale kontrola jakości urągałaby wszelkim normom. Ford zrobiłby z tego bezpłciowy dziadowóz. No spójrzmy prawdzie w oczy: tylko Mazda. Nawet żaden inny producent z kraju kwitnącej wiśni nie był w stanie powtórzyć sukcesu MX5. Dlaczego? Bo brakowało im pomysłu i odwagi. Nie olbrzymich silników i niedorzecznych osiągów, ale właśnie pomyślunku.

To jest model, który zna każdy. Może z początku nie miał wielkiej konkurencji, ale największa sprzedaż przypadała na późniejsze lata – gdy rywalizacja narastała. Cyfry nie kłamią, i dowodzi to geniuszu za znaczkiem Mazdy. To właśnie dzięki MX-5 nastał renesans aut sportowych. A odpalenie nowego modelu zapełniając pustkę na rynku, jest również oznaką sprytu i ogarnięcia ze strony kierownictwa firmy. Bo tak – była Alfa Romeo Spider (niedługo jej temat poruszę), ale z racji ceny nie mógła bezpośrednio rywalizować z Mazdą. Mazda nie miała tak naprawdę rywala. Wszyscy producenci w zasadzie zgodzili się, że sportowy roadster się już nie opłaca – że klient nie chce już takiego auta. Ameryka w ogóle miała je wkrótce całkiem banować. Mazda powiedziała „sprawdzam” – i miała rację. Milion aut, rozumiecie to? To się w dupie nie mieści!

Krzysztof Wilk
Na podstawie: autozine.org | R Nicholls – Supercars | M Buckley – The Complete Illustrated Encyclopedia of Classic Cars | wikipedia.org | wheelsage.org

1986 – Mazda RX7S

Numbers built: 2
Configuration: 13B G3 Wankel 3-rotor
Location: Front-Mid
Displacement: 1.962 l (119.7)
Aspiration: N/A
(Nippodenso fuel injection)
Power: 450 bhp
Gearbox: 5-speed manual
Drive: AWD
Weight: 950 kg

Grupę S zapowiedziano w 1985 jako możliwą podmiankę w regulaminie ówczesnej Grupy B. Mówiono wtedy o tylko 10 sztukach aut wymaganych do homologacji, więc auta na zawodach mogły być w praktyce prototypami. Debiut miał przypadać 1 stycznia ’88 ale oba formaty – tak Grupa S, jak i Grupa B – zostały skasowane.

Mazda rywalizowała w zawodach Grupy B, ale tylko raz zasiadła na podium. Mało kto wie, ale Japończycy kminili coś z autem do prototypowni. Ten model miał powstać na bazie FC3S z ramą rurową a silnik takiej rajdówki stanowiło rotacyjne 13G, czyli wolnossące serce, które jest prekursorem wirówki z 757 LeMans. Seria 20B z 757 potrafiła wyciskać 450 koni mechanicznych. Silniki Wankla mają to do siebie, że są niewielkie, co pozwoliło zaoszczędzić sporo miejsca pod maską. Całą jednostkę umieszczono głęboko cofniętą z przodu i poprawiono w ten sposób rozkład masy. Można było zrobić silnik centralnie – co było już normą w tamtym okresie, ale w cofnięto-przednim układzie jest bardziej przewidywalny biegunowy moment bezwładności i w rezultacie auto łatwiej się prowadzi przy zmiennych warunkach na drodze. Tak robił Opel. Do pewnego stopnia było tak też w Audi.

Auto miało przewagę nad B-Grupową Mazdą w postaci A: napędu na 4 koła, i B: 4 kół skrętnych. Obok 5-biegowej skrzyni FFD wychodziła wajcha do blokady dyferencjału. Zawieszenie składało się z podwójnych wahaczy i podwójnych amortyzatorów przy każdym kole. Szeroka karoseria skrywa całą konstrukcję pod podnoszonymi maskami z przodu i z tyłu. Skromne wloty powietrza dostarczają chłodzenie dla elementów skrzyni i przekładni różnicowej a większe wycięcie na dachu kieruje powietrze do chłodnicy oleju. Sama chłodnica znajduje się z przodu pojazdu i wspomagana jest układem wywietrzników na masce.

Podobno w zakładach MRTE powstały dwie sztuki RX7S i nie ma solidnego źródła informacji co do tego jak bardzo są do siebie podobne. Auto wygląda na ukończone, ale bardzo surowy stan sugeruje, że żadne testy się nie odbyły. Niestety do Grupy S nie doszło, więc Mazda nigdy nie jeździła sportowo.

ZDJĘCIA: rallygroupbshrine.org
ARTYKUŁ: rallygroupbshrine.org
WERSJA POLSKA: Krzysztof Wilk

2008 – Mazda RX-8 Phase II

Configuration: Mazda 13B Renesis R2 rotary
Location: Front, longitudinal
Displacement: 1.308 l (79.8)
Aspiration: N/A (electronic fuel injection)
Power: 232 bhp
Gearbox: 6-speed manual
Drive: RWD
Weight: 1350 kg
Top Speed: 250 km/h (155 mph)
0-100: 6.3s

Nowe Rotary Xperimantal-8 pokazano na targach w Detroit w 2008 roku i było ono kolejną ewolucją rotacyjnego sportowego auta Mazdy – miało odświeżone wnętrze jak i detale na zewnątrz. Dostępny był też sportowy pakiet dla klientów pragnących większych wrażeń z jazdy. RX-8 dojrzała, ale się nie zmieniła. Dalej była silną w mocy, lekką i świetnie wyważoną maszyną pchaną do przodu dzięki uznanemu silnikowi serii Renesis.

Umięśniony projekt karoserii RX-8 jest unikalny na rynku. Nie ma drugiego auta w tym stylu, ani nawet podobnego do Mazdy. Facelift został lekko odświeżony ale dalej wygląda jak RX-8. Przód i tył przeprojektowano dla nowego, bardziej sportowego oblicza. Auto dostało nowe przednie lampy oraz tylne LEDy, jak i większe końcówki tłumika. Na kołach zagościły inne felgi nawiązujące do rotacyjnego serca pojazdu. RX-8 wygląda jak umięśniony atleta zbierający się do sprintu. Jest to mazdowska wersja auta dalej zachowującego klasyczne sportowe proporcje. Mazda udowadnia tym samym, że samochód sportowy może być praktyczny i wcale nie musi poświęcać miejsca w środku dla osiągów. Zaawansowane tylne kurołapy zapewniają wystarczającą przestrzeń dla wsiadania i wysiadania dla każdej dorosłej osoby. Na przestronność kabiny nie można narzekać a bagażnik również nie odbiega od standardu. Jest to auto sportowe, ale bez problemu może służyć do weekendowych wypadów poza miasto.

RX-8 zapewnia dużą dawkę emocji za kierownicą. Inżynierowie usztywnili konstrukcję nadwozia i wspawano specjalne wzmocnienia między kolumny w przednim zawieszeniu. Przemyślano całą geometrię tylnego zawieszenia i zmieniono wał napędowy na lepszy – zwiększyła się zwrotność i osiągi auta, zmniejszając przy tym hałas, wibracje i szorstkość dochodzące do kabiny. Zmieniono ustawienie dyferencjału dla lepszego startu spod świateł. RX-8 jest teraz szybsze i lepsze oraz lepiej reaguje na dodanie gazu – z czego z resztą słynie jej wirówka pod maską. Jest to obecnie jedyne masowo produkowane auto z pralką zamiast silnika. Seria Renesis odznacza się niebywale wysokimi wartościami jeśli chodzi o moc z silnika wolnossącego a do tego miażdży posuwisto-tłokowe jednostki w kwestii przyspieszenia, reakcji silnika i rezerwy mocy w zapasie. Ledwie posmyrasz a on zapierdala i czuć, że stać go na jeszcze więcej.

Wersjów RX-8 jest jak mrówków: zwykła SE, Type E, RS, E, G, Spirit R czy HPS. W zależności od rynku można dostać od 212 koni mocy z 5-biegowym manualę lub 6-biegowym ałtomatę aż do 232 koni w wersji Type RS wyposażonej wyłącznie w 6-biegowe skrzynie ręczne. Pralka bardzo łagodnie wchodzi w obroty i kręci się do 9000! Jest przy tym mniejsza niż silniki w tradycyjnym układzie.

Jeśli chodzi o karoserię, to w sportowej wersji dodano tylny spojler, progi i światła przeciwmgielne. Do tego inne felgi, sportowe opony i przedni zderzak dla agresywnego wyglądu. W środku siedzenia Recaro ze skórzanym bocznym podparciem, wykończone w tym samym tonie kolorystycznym, jak i gałka drążka zmiany biegów, hamulec ręczny i kierownica. Deska rozdzielcza jest dopracowana tak, żeby sprawiała wrażenie, że sporo się dzieje. Na zegarach obrotomierza zawitała czerwona strefa, która przestawi się wyżej, gdy silnik nabierze odpowiedniej temperatury do szybkiej jazdy. Pozbyto się starej kierownicy jak i wszystkich siedzeń ze starego modelu – tylne również są inne.

Podłoga sięga bardzo nisko, a więc auto musiało być posadzone nisko na podwoziu, zaprojektowanym do obniżonej maski i osłony wszystkich komponentów silnika. Ale maska nisko zwiększa widoczność i obniża też środek ciężkości. Kształt przednich siedzeń daje więcej miejsca na nogi dla pasażerów z tylnej kanapy. Pomaga w tym również pozycja szyny do ustawiania pozycji przedniego fotela. Sam fakt, że w auto zasila wirnik z sokowirówki jest przypominany w kilku miejscach w – luksusowej na swój sposób – kabinie. Wykończenie wnętrza jest dobrej jakości a design – dość stylowy. To auto jest eleganckie i skupione na kierowcy – co jest typowo japońską cechą aut sportowych. Kolorystyka zegarów ma być lekka dla oka i nie męcząca dla kierowcy. Jazdę uprzyjemnia 300-Wattowy system audio marki Bose z redukcją szumów i dźwiękiem surround. Na wyposażeniu jest też zestaw głośnomówiący bluetooth i sensor automatycznych lamp ksenonowych oraz wycieraczek przedniej szyby.

ZDJĘCIA: favcars.com
ARTYKUŁ: ultimatecarpage.com
WERSJA POLSKA: Krzysztof Wilk

1984 – Mazda RX7 FB Group B

Configuration: 13B RESI, 2 rotors Wankel
Location: Front, longitudinal
Displacement: 1.308 l (79.8) x2
Aspiration: Naturally Aspirated, MRTE Weber 51 IDA carburetor, Bosch L-Jetronic, 3x high flow fuel pumps
Power: 300 bhp
Gearbox: 5-speed MRTE/PBS dogleg manual
Drive: RWD

Mazda Rally Team Europe nie miała prawie żadnego wsparcia od Mazdy a i tak w 1984 wskoczyli z Gr2 do GrB z pierwszą generacją RX-7 (FB). Pojazd zapezentowano dość późno, bo pod koniec produkcji modelu i było to wątpliwym zagraniem, bo FB było już trochę wysłużoną platformą a w rajdach jedyną słuszną drogą był napęd 4×4. PR-owo jednak był to zbyt wielki kąsek, żeby nie spróbować. Grupa B była niezwykle popularna i kochana przez fanów już od pierwszych wyścigów na tych zasadach. Mazda więc opracowala swój pojazd na bazie FB GSL a RX-7 był flagowym modelem Mazdy – w Grupie B nikt nie wystawiał swoich „wizytówek”, tylko budowano pojazdy które bardziej się nadawały. Cała wersja FB sprzedała się w ilości 470 tysięcy, więc o homologację się nie martwiono. Wymagano już tylko 20 sztuk wersji evo, więc to załatwiono na szybko. Zwykła RX-7 średnio przypominała rajdówkę – wersja evo, to już inna historia.

Rajdowa Mazda miała szersze nadkola i spojlery z kompozytów, chłodnicę za tylną klapą, podkręcone zawieszenie i wysokoobrotową rotacyjną jednostkę 13B o mocy koło 300 koni. Poza tym Mazda z Grupy B była rajdówką jak każda inna w tej klasie. I mimo, że większość części MRTE musiało wyklepać na własną rękę, to zdołali czymś takim w nierównej walce ukończyć Rajd Akropolu na 3 miejscu w 1985. Niestety RX-7 długo w WRC nie zabawiło, to i większych sukcesów brak. W 1985-86 RX-7 jeździły dwie dupeczki – Minna Sillankorva i Johanna Flinck z prywatnego teamu Haka-Auto, ale nigdy nie ukończyły, bo a to alternator, a to coś innego. W każdym razie, przez 3 lata zmagań Mazdy RX-7 – jak już dojeżdżały do końca wyścigu – to kończyły w ’84 roku na 9 pozycji, w ’85 między 11-3 miejscem i w ’86, ten co się nie rozbił, dojechał 6 w Nowej Zelandii. Trzeba przyznać, że wyniki całkiem przyzwoite na tak krótką karierę i – co ważniejsze – tak silną rywalizację. MRTE o własnych siłach walczyło z Fordem, Audi, Lancią, Peugeotem i Renault z pełnym wsparciem. Do tego dochodziła jeszcze silna Toyota i Nissan a Mazda i tak potrafiła znaleźć się w pierwszej dziesiątce.

W 1986 MRTE rozpoczęło prace nad prototypem do Grupy S wpychając napęd 4×4 do drugiej generacji (FC) tego modelu, ale wszyscy wiemy jak Grupa S skończyła…

ZDJĘCIA: favcars.com | rallygroupbshrine.com ARTYKUŁ: rallygroupbshrine.org WERSJA POLSKA: Krzysztof Wilk