1985 – Porsche 959 Gruppe B

Numbers Built: 337
Configuration: Type 959/50 B6, H-6, DOHC 24v
Location: Rear, longitudinal
Displacement: 2.849 l (173.8)
Aspiration: twin turbo
Power: 444 – 640 bhp
Gearbox: 6-speed manual
Drive: PSK AWD

Pod koniec lat ’70 Ernst Furhmann wierzył, że przyszłość Porsche to model 928 i zakończył rozwój kultowej 911. Pokazano pierwszy concept car do Grupy B i bazował na 928, które miało ulepszone aero, karoserię z kevlaru, V8 twin-turbo i napęd 4×4. Wtedy przyszedł nowy prezes – Schutz i powiedział, że „co wy tu odpierdalacie” i pojazd ma bazować na 911, bo „Porsche to 911”. Projekt 928 wyjebano i zaczęto od nowa.

Największym problemem, to było wykonać 200 takich maszyn w rok czasu. W Porsche panowało przeświadczenie, że tylko rasowy pojazd wyścigowy mógł się liczyć na rajdach ale nie było takiej opcji, żeby znaleźć 200 kupców na tak wyczynowy pojazd. Postanowiono więc poczekać i zobaczyć, czy GrB wogóle wypali i jak to będzie wyglądało. W międzyczasie zarząd pochylił się nad 956 Group C oraz myślał jakby tu skrócić czas oczekiwania na homologację – np. opracowując 20 sztuk 911 SC/RS evolution. Grupa B – jak się okazało – wypaliła i WRC zyskało na popularności ale takie Audi, czy Lancia już wpakowały tam najnowsze technologie. W 1983 znów zaczęto debatować nad rajdówką a dalej byli przekonani, że rajdowe technologie mogły się tylko przydać w wyścigach torowych, co w przyszłości pomogłoby w budowaniu udanych samochodów w zgodzie z filozofią marki. Zatwierdzono projekt Gruppe B i zaraz rozpoczęto prace.

Kształt karoserii przedstawiono w ’83 a koniec prac przewidziano na ’85. Najpierw chciano stworzyć pojazd czysto rajdowy, ale potem stwierdzono, że ma być samochodem cywilnym, zdolnym wymiatać w każdych warunkach – rajdowych, torowych czy jakichkolwiek kurwa innych. 959 było tak zaawansowane, że jeszcze przed zakończeniem prac inżynierzy Porsche wiedzieli, że będzie to najdroższy pojazd marki przeznaczony na ulice. Na podwoziu 911 zaczął powstawać prototyp. Dużo czasu poświęcono napędowi 4×4, bo z takim inżynierowie mieli najmniejsze doświadczenie. Różne wersje sprawdzano z różnym typem zawieszenia. Cały osprzęt był dość prosty ale to elektronika wygrywała sprawę. System był wyposażony w sprzęgło PDK między skrzynią a przednim dyferencjałem i komputer, który sterował ile napędu ma iść na przód. Poprawiało to zmianę środka ciężkości i przeciążenia podczas przyspieszania. Kierowca mógł z kabiny wybierać między 4 ustawieniami dla np. śniegu lub deszczu. Stwierdzono również, że napęd lepiej spisuje się w połączeniu z podwójnymi wahaczami z przodu zamiast McPhersonów jak w 911. Samochód wyposażono więc w podwójne sprężyny aby zapewnić trakcję w każdych warunkach. Z tyłu również były podwójne wahacze ale z jedną sprężyną i dodatkowym amortyzatorem z każdej strony. Przewidziano starty w rajdach szutrowych i wyścigach torowych, więc każdy wahacz można było ustawiać w 4 regulowanych pozycjach i w ten sposób kontrolować prześwit. Ciśnienie w amortyzatorach było ustawiane ze środka przez kierowcę. Mógł on też śledzić stan ciśnienia opon i miał do dyspozycji ABS.

Porsche chciało pokazać 959 we Frankfurcie na targach IAA Auto Show. Już na pierwszy rzut oka różniło się od 911. Z aspiracji torowych wynikała niewielka waga pojazdu i opory powietrza. Ale, ale… pojazd dalej miał przypominać 911 i miał się kojarzyć z marką. Chciano nawet zrezygnować ze spojlera, ale po wizycie w tunelu aerodynamicznym stwierdzili, że nie ma takiej opcji. Zainstalowali więc specjalnie zaprojektowane eleganckie, ale bardzo funkcjonalne skrzydło.

Zgodnie z tradycją 911 silnik musiał być chłodzony powietrzem i był 6-cylindrowym bokserem ale kompletnie innym od jakiegokolwiek silnika z drogowej 911. Bliżej było mu do wyścigówki 956. Od 911 odróżniał się 4 zaworami na cylinder w układzie DOHC. Do tego 2 sekwencyjne turbiny i tak osiągamy 450 koni mechanicznych. Pojemność silnika ustanowiono na 2.849 aby maksymalnie wykorzystać restrykcje klasowe (2849 x 1.4 = 3989). Był jednak problem w samej jego konstrukcji. Wibracje z układu rozrządu stwarzały problemy z jego łańcuchami, więc zainstalowano podwójne łańcuchy ale sporo części trzeba było wyciągać. Przez te historie z silnikiem projekt przesunięto parę razy.

Aby wszystko się zgadzało najpierw odpalono 21 sztuk przedprodukcyjnej wersji Vorserie – łatwo ją odróżnić od innych 959 bo mają parę lamp dalekosiężnych na masce. W 1985 na IAA we Frankfurcie pokazano drogową wersję 959 a na jesieni następnego roku planowano rozpocząć sprzedaż. W środku były wszystkie luksusy, skóra, klima, elektryczne szyby. Zupełnie odwrotnie od pojazdów homologacyjnych z Grupy B. Cena była trzykrotnie wyższa niż się spodziewano a i tak już na targach odebrali 1600 zamówień. Koniec końców, zaakceptowano 250 sztuk z dużą przedpłatą. Projekt już długo się przesuwał w czasie i kosztował masę kasy, więc Porsche powiedziało, że nie będą sobie dupy zawracać emisjami spalin, czy standardami bezpieczeństwa w Kanadzie, czy USA, bo to jakiś żart jest i nie chcą marnować na to czasu ani pieniędzy.

Samochód wywołał niemałe poruszenie ale ludzie wewnątrz chcieli spuścić 959 ze smyczy na rajdach. Do tego samochód został w końcu stworzony. Jackie Ickx – były kierowca fabryczny Porsche, przekonał zarząd do startów w rajdach długodystansowych, które dowiodłyby wartości pojazdu. Porsche jeździło Dakar z trzema 911 zmodyfikowanymi do standardów 959 ale z bieda silnikami o mocy 232 koni i jakąś prowizorką 4×4, zamiast napędu z 959. TEN SAMOCHÓD I TAK WYGRAŁ. Po takim występie szef Porsche powiedział „No to teraz patrzcie to” i wysłał 3 prawdziwe 959 a nie jakieś podrabiańce. 2 się rozbiły a w trzecim wysiadł przewód olejowy. No, zdarza się. Spróbowali rok później i zmniejszyli doładowanie, bo to murzyńskie paliwo to o kant dupy potłuc. Takie silniki wyciągały tylko 390 koni i zajęły 1, 2 i 6 miejsce.

To był oczywiście sukces więc postanowiono o kontynowaniu wsparcia dla modelu. Kolejna pochodna miała oznaczenie 961 i była dedykowana na tor. Z wyglądu i technologicznie przypominała 959 i jako pierwszy pojazd z napędem 4×4 wystartowała w Le Mans z silnikiem podkręconym do 640 koni. 961 zaliczyło jedyne zwycięstwo w asfaltowym wyścigu Grupy B kończąc na 7 miejscu a 1 w swej kategorii (prototypów). Potem zaczęto jeździć w IMSA GTX w klasie dla prototypów i Niemcy liczyli dobrze sprzedać model za oceanem ale cena była zaporowa i suma sprzedanych sztuk wynosiła magiczną liczbę 0.

Porsche jednak dowiodło swego – 959/961 nadawało się i na szuter, i na asfalt. Wtedy oficjalnie zamknięto Grupę B i 959 przestało się ścigać. Można było wyprodukować pozostałe sztuki do 200 wymaganych do homologacji i dostać oficjalną dokumentację, bo FISA dalej akceptowała homologacje już po zakazie, ale Porsche stwierdziło, że to bez sensu, skoro ścigać i tak się nie można a projekt już i tak dużo kosztował. Można się z tą decyzją kłócić, bo w tym czasie to nie 911 ale właśnie 959 było flagowym modelem marki na czas trwania GrB, który przecież był stworzony wręcz do zmagań w WRC.

Po opóźnieniach pierwsze drogowe 959 wyjechało z fabryki w 1987 a wielu januszy stwierdziło, że to zbyt milutka wersja jak na mix auta dla cywili i wyczynowej rajdówki. Porsche więc pod koniec roku dostarczyło 959S – znacznie odchudzoną wersję Sport, pozbawioną elektrycznych szyb, skórzanych foteli regulowanych elektrycznie, wyjebano tylne siedzenia i klimatyzację oraz regulację prześwitu. Tak pozbyto się 100 kg a pojazd miał opcjonalnie podkręcony do 530 koni silnik. Wersję Sport od 959 Komfort z zewnątrz odróżniał brak lusterka po stronie pasażera.

Chciano też sprzedać pojazd w USA i zrobili dla nich wersję Sport II, z klatką bezpieczeństwa i bez regulowanych amortyzatorów. Reklamowano to niby jako samochód wyscigowy, co miało obejść standardy bezpieczeństwa i emisje ale Amerykańce się obczaili, że to lipa i wysłali pierwszy transport spowrotem do Niemiec. Tylko parę sztuk dostało się do USA, bo w 1999, pod wpływem paru ludzi z grubym portfelem, zmieniło się prawo a w 2010 wygasły stare regulacje emisji spalin, więc można było swobodnie sprowadzać samochody. Canepa Motorsport wypuściło pakiet do silnika, który zwiększał moc jeszcze bardziej, nie naginając przy tym nowych norm emisji spalin.

Gdy rozpoczęto produkcję 959 było najszybszym samochodem seryjnym, zdolnym do prędkości rzędu 317 km/h (197 mph) ale szybko zostało pobite przez późniejszego arcywroga – F40 i jego 324 km/h (201 mph). Ten duet stanowił swoisty renesans supersamochodów – trend, który trwa do dziś. F40 było wielkim sukcesem finansowym Ferrari, podczas gdy Porsche traciło na każdej sztuce 959, bo technologia była nieziemska, produkcja zbyt mała a sam projekt kosztowny.

Choć 959 nigdy nie otrzymało homologacji do Grupy B, zapewniło bezpieczną pozycję marki na karcie historii motoryzacji. Był to pierwszy technicznie zaawansowany supersamochód i wzór dla przyszłych maszyn tego segmentu. Tak docenione przez fanów motoryzacji i marki Porsche, że ostatnio chodzą takie po milion zielonych.

ZDJĘCIA: favcars.com | ultimatecarpage.com ARTYKUŁ: rallygroupbshrine.org WERSJA POLSKA: Krzysztof Wilk

Pietro Bordino (1887-1928)

Razem z Nazzaro i Ascarim, był jednym z trzech najlepszych włoskich kierowców wyścigowych lat ’20. Jego ojciec pracował dla FIATa i młody Bordino miał tam wielu przyjaciół wśród ekipy. Był mały i lekki, co nie umknęło uwadze Vincenzo Lancii, który zabrał go ze sobą by już w wieku 15 lat jeździł z nim jako mechanik.

W końcu sam zaczął prowadzić i zadebiutował w 1908 na Chateau-Thierry Hillclimb wygrywając za pierwszym podejściem a w 1911 dużym 300-konnym Fiatem pobił rekord w Brooklands. Lancia zaczął sam produkować pojazdy i w 1913 Bordino jechał Lancią w Targa Florio. Po pierwszym etapie był trzeci, ale w drugim popełnił błąd, który kosztował go 5 pozycji. Próbował też bić rekordy prędkości we Fiacie z silnikiem lotniczym ale ponoć nie dało się tym jeździć, więc lipa.

Wojna kłóciła się ze sportem ale jak się skończyła, Bordino szybko zaczął się ścigać. Między 1919 a 1921 jeździł motocyklami – najpierw 0.5l Motosacoche a potem Harleyem 1.1 litra. Wygrał Como-Brunate, Susa-Moncenisio i Orbassano. W 1921 wrócił do czterech kółek. Za kierownicą Fiata 801 uczestniczył w Targa Florio (choć musiał się wycofać). W USA wystartował do wyścigu w Los Angeles. Przejechał 250 mil jako pierwszy i zyskał przydomek „czerwony diabeł”. Dalej ścigał się w USA wygrywając w Beverly Hills oraz Cotati, aż wrócił do Włoch na Grand Prix w Brescii, gdzie nawet prowadził zanim pod końcem wyścigu przebita opona odebrała mu szanse na zwycięstwo. Musiał się zatrzymać a fakt ten wykorzystał Goux (za kierownicą Ballota). Bordino zaczął pościg ale wtedy zawiódł silnik – przewód olejowy zdechł, co oznaczało koniec wyścigu. A Bordino miał wtedy najlepszy czas okrążenia z prędkością 96.3 mph.

W 1922 przyszedł czas na Grand Prix w Strasburgu. Usiadł wtedy za kierownicą jednego z trzech 6-cylindrowych Fiatów 804 i zajmował drugie miejsce w wyścigu. W morderczym pościgu za liderem znów przejechał najszybsze okrążenie (z prędkością 86.25 mph) ale na dwa okrążenia przed końcem złamał tylną oś. Felice, który wygrał, również stracił tylną oś – tuż po przekroczeniu linii mety. Bordino, z racji pokonanego dystansu, został zakwalifikowany jako czwarty.

Styl jazdy Pietro Bordino, to była pełna petarda i po zwycięstwo. Często przeciągał pałę, przez co nie zawsze dojeżdżał do końca a jego wyniki nie odzwierciedlały jego umiejętności. Po otwarciu Toru Monza zgarnął tam 2 wspaniałe zwycięstwa. 373 mile Voiturette GP (z prędkością 83.25 mph) i tydzień później Grand Prix Europy (89.9 mph) w obu ustanawiając rekordy okrążeń. To tak jakby dziś kierowca wygrał w Formule 1 oraz GP2 podczas jednego weekendu. Na Tours GP ustanowił rekord okrążenia na treningu a pierwsze okrążenie wyścigu okazało się najszybsze. Dalej oczywiście prowadził aż kamień dostał się do kompresora w jego pojeździe.

Dalej uczestniczył w GP w latach 1923-1924 i ścigał się z najlepszymi. Czasem wygrywał, lecz często nie kończył. W 1924 Targa Florio jechał na 4 miejscu ale zasłabł i musiał się zamienić z Nazzaro. Był wyścig, gdzie Bordino przewrócił samochód łamiąc rękę i zabijając swojego mechanika. Do następnego wyścigu startował z nowym partnerem, który zmieniał biegi za niego, kiedy ten trzymał kierownicę jedną ręką a druga była w gipsie – i tak prowadzili aż Bordino w połowie wyścigu zasłabł z wycieńczenia. Prowadził w 1924 GP w Lyon aż wysiadły hamulce. Wypadł z trasy ale nikt nie ucierpiał. W 1925 zajął 10 miejsce na Indy 500, co go nie zadowalało.

Występował coraz rzadziej – wciąż jako kierowca w teamie Fiata. Fiat jednak wycofał się ze sportu a Bordino położył łapy na Bugatti T35. Przejechał chyba wyścig swego życia, gdy ścigał się z Nuvolarim w Circuito del Pozzo. Nuvolari wtedy zwyciężył a w późniejszym Mille Miglia zajął 7 miejsce w swojej klasie (3 litry). Dla 38-letniego Bordino to Mille Miglia było ostatnie. Nadeszły przygotowania do V Circuto di Alessandria i 40-letni kierowca, przez wielu uważany za najlepszego w swoim czasie, zginął podczas treningu. Pies wybiegł na trasę wyścigu na szybkiej prostej między San Michele a San Salvatore a Bordino, za kierownicą Bugatti, uderzył w zwierzę, które utknęło i uszkodziło układ kierowniczy. Samochód opuścił trasę, zaczął dachować i skończył w rzece. Nikt nie przeżył. Zarówno Bordino, jak i jego mechanik utonęli (mechanika wyciągnięto ale nigdy się nie obudził – uszkodzenia głowy i klatki piersiowej skutkowały śmiercią 12 dni po wypadku). Nuvolari wygrał i zadedykował swój sukces Pietro Bordino. Cały świat motoryzacji zatrząsł się w posadach i nadeszła nowa era – era Tazio Nuvolari.

ARTYKUŁ: badgergp.com | grandprixhistory.org | historicracing.com | motorsportmagazine.com ZDJĘCIA: badgergp.com | grandprixhistory.org | historicracing.com | motorsportmagazine.com | wikipedia.org WERSJA POLSKA: Krzysztof Wilk

1984 – Mazda RX7 FB Group B

Configuration: 13B RESI, 2 rotors Wankel
Location: Front, longitudinal
Displacement: 1.308 l (79.8) x2
Aspiration: Naturally Aspirated, MRTE Weber 51 IDA carburetor, Bosch L-Jetronic, 3x high flow fuel pumps
Power: 300 bhp
Gearbox: 5-speed MRTE/PBS dogleg manual
Drive: RWD

Mazda Rally Team Europe nie miała prawie żadnego wsparcia od Mazdy a i tak w 1984 wskoczyli z Gr2 do GrB z pierwszą generacją RX-7 (FB). Pojazd zapezentowano dość późno, bo pod koniec produkcji modelu i było to wątpliwym zagraniem, bo FB było już trochę wysłużoną platformą a w rajdach jedyną słuszną drogą był napęd 4×4. PR-owo jednak był to zbyt wielki kąsek, żeby nie spróbować. Grupa B była niezwykle popularna i kochana przez fanów już od pierwszych wyścigów na tych zasadach. Mazda więc opracowala swój pojazd na bazie FB GSL a RX-7 był flagowym modelem Mazdy – w Grupie B nikt nie wystawiał swoich „wizytówek”, tylko budowano pojazdy które bardziej się nadawały. Cała wersja FB sprzedała się w ilości 470 tysięcy, więc o homologację się nie martwiono. Wymagano już tylko 20 sztuk wersji evo, więc to załatwiono na szybko. Zwykła RX-7 średnio przypominała rajdówkę – wersja evo, to już inna historia.

Rajdowa Mazda miała szersze nadkola i spojlery z kompozytów, chłodnicę za tylną klapą, podkręcone zawieszenie i wysokoobrotową rotacyjną jednostkę 13B o mocy koło 300 koni. Poza tym Mazda z Grupy B była rajdówką jak każda inna w tej klasie. I mimo, że większość części MRTE musiało wyklepać na własną rękę, to zdołali czymś takim w nierównej walce ukończyć Rajd Akropolu na 3 miejscu w 1985. Niestety RX-7 długo w WRC nie zabawiło, to i większych sukcesów brak. W 1985-86 RX-7 jeździły dwie dupeczki – Minna Sillankorva i Johanna Flinck z prywatnego teamu Haka-Auto, ale nigdy nie ukończyły, bo a to alternator, a to coś innego. W każdym razie, przez 3 lata zmagań Mazdy RX-7 – jak już dojeżdżały do końca wyścigu – to kończyły w ’84 roku na 9 pozycji, w ’85 między 11-3 miejscem i w ’86, ten co się nie rozbił, dojechał 6 w Nowej Zelandii. Trzeba przyznać, że wyniki całkiem przyzwoite na tak krótką karierę i – co ważniejsze – tak silną rywalizację. MRTE o własnych siłach walczyło z Fordem, Audi, Lancią, Peugeotem i Renault z pełnym wsparciem. Do tego dochodziła jeszcze silna Toyota i Nissan a Mazda i tak potrafiła znaleźć się w pierwszej dziesiątce.

W 1986 MRTE rozpoczęło prace nad prototypem do Grupy S wpychając napęd 4×4 do drugiej generacji (FC) tego modelu, ale wszyscy wiemy jak Grupa S skończyła…

ZDJĘCIA: favcars.com | rallygroupbshrine.com ARTYKUŁ: rallygroupbshrine.org WERSJA POLSKA: Krzysztof Wilk

1984 – Audi Sport Quattro Group B

Configuration: Audi R5T 20V KW, straight 5
Location: Front, longitudinal
Displacement: 2.110 l (128.8)
Aspiration: KKK K27 Turbo, air/air intelcooler, Bosch K-Jetronic injection
Power: 400-590 bhp
Gearbox: 6-speed sequential
Drive: Quattro AWD

Quattro już z pierwszym wyścigiem zrewolucjonizowało rajdy. Było to pierwsze auto odnoszące sukcesy z napędem na wszystkie koła. W końcu jednak konkurencja ogarnęła słabe punkty Audi – było za długie i ciężkie. Zwłaszcza dedykowane projekty rajdowe budowane od podstaw z myślą o GrB miały nad nim przewagę. Niemcy wiedzieli, że samą mocą i napędem 4×4 nie wygrają. Audi wykonało dwie wersje Evo zanim w 1984 przyszła pora na nówkę-sztukę Sport Quattro.

Audi, jak każdy, wyciskało co się dało z zasad homologacji, które i tak pozwalały na wiele. Stara śpiewka – miało powstać 200 sztuk tego pojazdu. France i Włochy robili samochody od podstaw wkładając wyczynowe flaki do specjalnie przygotowanych karoserii. Audi – starą szkołą – opracowało rajdówkę na podstawie już istniejącego urQuattro. Były głosy, żeby zacząć od nowa, ale quattro było popularne i nie chciano odejść w niesławie. Aby zachować twarz, projekt musiał być mocno przerobiony – ale nie zastąpiony.

Pierwsze Quattro miało poważny problem i to zaadresowano od razu – zmniejszając rozstaw osi. Tuż za drzwiami wycięto 32 centymetry karoserii. Poprawiało to promień skrętu i oczywiście zmniejszało wagę pojazdu a więc ogólnie zwiększało osiągi. Silnik nadal był z przodu a rozstaw znacznie się skrócił, przez co wszystkie proporcje się w chuj przetasowały. Do tego samochód przeszedł na dietę i stalowe ramy wyjebano na rzecz kompozytów kevlaru, włókna szklanego i amelinum. Krótszy rozstaw osi więc niejako komplikował sprawę. Prowadzenie okazało się… gorsze? Trudniejsze? Już Quattro miało zbyt ciężki przód (60%) a gdy oddano model prasie do testów, wagi wskazywały 62.1% na przód w Sport Quattro! Był ratunek! Jako, że Sport Quattro miało rozstaw jaki miało, szybsze wchodzenie w zakręty pomagało ustabilizować tył pojazdu – a więc kontrować podsterowność, naturalną przecież dla tego modelu. Wszystko to JEŚLI WIEDZIEĆ CO SIĘ ROBI. Nie każdy mógł tak jeździć. Trzeba było mocno wypuszczać tył pojazdu w bardzo agresywnej jeździe. Przy niskich prędkościach lub zbyt zachowawczej jeździe samochód cierpiał od tragicznych podsterowności. Sport Quattro można było prowadzić tylko w jeden sposób – pełną petardą (jak Blomqvist, ale o tym później).

Silnik – rzędowa 5-tka cała ze alumeninum miała trochę ponad 2.1 litery pojemności i również była ewolucją istniejącej wcześniej w gamie Audi jednostki. Motor plasował się w grupie dla 3 litrów z racji kary za turbo, ale wyciągał najbidniej 350 konia. Samo umieszczenie silnika ze przodu nie było takie oczywiste (France wygrywały z silnikiem centralnie) ale znacznie pomogło w zainstalowaniu napędu Quattro. W zwykłym Quattro był jeszcze taki problem, że słońce nakurwiało przez szybę, więc i nad tym posiedziano. Jako, że i tak zaczęto chlastać samochód w celu go skrócenia, to dospawali tył quattro z przodem od Audi 80, które już miało przednią szybę pod większym kątem, co eliminowało problem.

Samochód do homologacji został przedstawiony w 1983 roku i kosztował 203 850 hitlerowskich marek. 1 maja ’84 ze fabryki wyjechała 200-tna jednostka i Sport Quattro mogło się ścigać. W Audi jeździła sama rzeźnia – Hannu Mikkola, Walter Röhrl, Michèle Mouton i Stig Blomqvist. Mikkola w poprzednim Quattro zdobył mistrza, więc w nowym S1 miał miażdżyć wszystkich po kolei. Blomqvist pokonywał naturalną podstarowność Audi wypuszczając tył i nakurwiając bokiem przez pół wyścigu i tak wygrał 5 z 12 eventów, co zapewniło koronę Mistrza Świata. Mikkola i Röhrl również dołożyli po razie i wspólnie ekipa zdobyła tytuł konstruktorów. W trakcie trwania sezonu jednak do głosu doszedł Peugeot 205 T16 i to on zgarnął 3 z ostatnich 4 wyścigów. S1 było dużo mocniejsze od poprzednika i bardziej zaawansowane technicznie, ale kierowcy szczerze woleli wcześniejszą wersję. Najgorzej było się przestawić Michèle Mouton i Stigowi Blomqvistowi, którzy mieli zupełnie inny styl jazdy niż wymagany do krótkiego rozstawu osi. Blomqvist powiedział, że on to pierdoli i zbierał punkty razem z Mikkolą w LWB Quattro A2.

Za dodatkową ilością 20 sztuk do homologacji, można było opracować ewolucję używanego samochodu. Otworzyła się droga dla S1 E2, które zadebiutowało podczas Rajdu Tysiąca Jezior w 1985. Wykonano kawał dobrej roboty, dodano wloty na masce i jebutny spojler. Popracowano nad środkiem ciężkości i przeniesiono parę pierdół na tył pojazdu. Chłodnica silnika, system chłodzenia oleju, skrzyni biegów, alternator – wszystko skończyło za tylną osią. Balans zmienił się na 51/49 i zwolniło się miejsce pod maską, co ułatwiało dostęp do silnika. Więcej zmian było w napędzie. Silnik generował już 450 koni ale miał niezłe turbo lagi. Zamontowano więc system antylagów, doprowadzających paliwo do turbiny aby ta śmigała nawet jak przepustnica była zamknięta. Jak wydech pojazdu zaczął strzelać na wyścigach, jak to na rasowego Niemca przystało, od razu zdobył miłość kibiców. Zwolniono centralny dyferencjał, który wcześniej zapewniał stosunek napędu 50/50 w każdych warunkach. Teraz było to zmienne i poprawiało prowadzenie. Na niektórych eventach S1 wyjeżdżało z eksperymantalną dwusprzęgłową automatyczną skrzynią biegów PDK, którą znamy dzisiaj z Porsche. Charakteryzowała się ona krótkimi przełożeniami i miała pomóc na szybkie zmiany biegów co przy częstym operowaniu lewarkiem oszczędzało masę czasu, oraz utrzymanie wysokich obrotów co znacznie ułatwiało jazdę bo trzeba było nakarmić turbo. Zmieniono aero – i był to pierwszy raz, kiedy zaprojektowano aerodynamikę pojazdu w celu nie zwiększenia stabilności a właśnie trakcji. Tak powstał pojazd, który jawi się przed oczami każdego, kto pomyśli o Grupie B. Zestaw spojlerów generował do pół tony docisku. 

Niestety… gdy Sport Quattro S1 E2 dostało swoją szansę, Peugeot 205 T16 już zdążył wygrać 6 z 8 możliwych eventów. W pierwszym wyścigu obrońca tytułu Blomqvist zajął drugie miejsce – zaraz za Peugeotem. Röhrl wygrał San Remo, gdzie Audi miało przewagę w mocy i trakcji. Lekki i zwrotny Peugeot zdychał przez co Audi utrzymało tytuł. Röhrl sam mówił, że w tym samochodzie trzeba było myśleć na dwa zakręty do przodu. W tym sezonie Quattro ledwo nadążało za Peugeotem a na ostatki doszła jeszcze Lancia z podwójnym doładowaniem. 

W Audi była burza mózgów, efektem której zwiększono moc silnika do 600 koni mechanicznych. Na otwarciu w Monte Carlo pierwsza była Lancia, potem Peugeot a 3 miejsce zajęło Audi Hannu Mikkoli. Blomqvist jednak powiedział, że nie podoba mu się gdzie to wszystko zmierza i przeniósł się do Peugeota. Sam mówił potem, że najlepszym pojazdem do Grupy B byłoby Audi Quattro A2 ze swoim rozstawem osi, ale w specyfikacji i z komponentami z S1 E2. Do tego była jakaś lipa, że niby Michèle Mouton miała podmieniony samochód. Swój pojazd mocno zeszmaciła i oskarżano ją, że niby dali jej całkiem nowy. Co się okazało: podczas Rajdu Korsyki Mouton walczyła łeb-w-łeb z Kankkunenem w Toyocie, ale miała potem poważne problemy z silnikiem. Mechanicy magicznie naprawili jej pojazd do stanu igła/lepszy-jak-z-fabryki a W TYM SAMYM CZASIE wycofano pojazd serwisowy Audi. Niemcom zarzucono podmianę numerów VIN pojazdów Mouton i tego z zapasu. Obsługa rajdu nie znalazła dowodów, ale już po evencie prasa dostarczyła odpowiednich materiałów. Niemcy byli na tyle zdesperowani, że chcieli walczyć za wszelką cenę, a tu taki zonk – Lancia pod koniec sezonu przedstawia Deltę S4 i po zawodach… W 1986 Ford zaczął jeździć RS200 i konkurencja narastała. Audi zaczęło coś tam miauczeć o 1000 koni w Sport Quattro i wszyscy się zgadzali co do potencjalnej dominacji takiego projektu.

„Nadejszła wiekopomna chwila” i podczas Rajdu Portugalii 3 ludzi spakowano do wora, jak Ford RS200 wyrżnął ich razem z 30-ma innymi co jeszcze dychali. W Audi, jak to zobaczyli, to unieśli ręce i powiedzieli „Dobra, to ja spadam”. Wszystkie Sport Quattro wyjechały do USA na coroczne Pikes Peak. W 1984 Michèle Mouton wygrała jako pierwsza dupeczka a w ’85 zrobiła to ponownie bijąc ich rekord w S1. Bobby Unser podtrzymał serię zwycięstw Audi w ’86. Grupa B padła w 1987 i konkurencja w Pikes Peak mocno na tym zyskała. Röhrl siedział za kierownicą przerabianej Sport Quattro S1 z ekstremalnym ospojlerowaniem i turbem, z którym lekkim chujem przekraczało 1000 koni dopierdolenia. To właśnie czymś takim wyjechał i przy pierwszym podejściu od razu wszystkich zerzarł.

Audi nie ścigało się w WRC nawet 5 lat ale impakt czuć do dziś. 4 tytuły mistrza konstruktorów, Sport Quattro i ostateczne wersje S1, które do tej pory pozostają najmocniejszymi pojazdami rajdowymi. Rozwiązania z tych pojazdów stosowano w seriach GT, Touring, Trans-Am, DTM i BTCC (w 3 ostatnich Audi wygrywało tytuły mistrzowskie). Audi pewnie nigdy by się do tego nie przyznało, ale Quattro to był zwykły drogowy pojazd – tak zajebisty, że mógł się ścigać w WRC bez większych zmian dzięki przeniesieniu napędu oraz mocnej jednostce. Peugeot 205 T16, czy Lancia Delta S4 były zbudowane od podstaw do GrB – tu historia była inna. S1 było jakby próbą wyciśnięcia z platformy więcej niż się da. Audi było tego świadome i miało w tajemnicy opracowany ‚silhouette car’ z silnikiem centralnie. Jak się „góra” o tym dowiedziała, to od razu to wypierdoliła, bo użycie czegoś takiego oznaczałoby przyznanie się do porażki – że drogowe Quattro się nie nadaje a to nie mogło mieć miejsca. Właśnie to mogło być powodem wyjebania Gumperta z pozycji szefa działu sportowego. Audi zarzucało potem konkurencji nieuczciwą walkę – nie w zgodzie z duchem rywalizacji, gdyż zamiast ścigać się tym co mają, konstruowali maszyny do rajdów z wyglądu tylko przypominające samochody.

ZDJĘCIA: favcars.com ARTYKUŁ: rallygroupbshrine.org WERSJA POLSKA: Krzysztof Wilk

1983 – Audi Quattro A1 Group B

Configuration: Audi R5T GV/WR straight 5
Location: Front, longitudinal
Displacement: 2.145 l (130.9)
Aspiration: KKK K27 Turbocharger, air/air intelcooler, Pierburg/Bosch Sport multi point electronic hudraulic fuel injection
Power: 340 bhp
Gearbox: 5-speed manual
Drive: quattro AWD

W ’79 FISA przyklepało napęd na wszystkie koła i zaraz potem można było zobaczyć 4×4 w rajdach. Audi było pionierem w tej dziedzinie i jeszcze pewnie nie wiedzieli, że zmienią oblicze tego sportu na zawsze. Quattro wyparło z rajdów napęd na tył bezpowrotnie. Ale po kolei…

Już od czasów prototypu – w 1980 quattro dominowało na wyścigach na całym świecie. Wraz z rzędowym 5-cylindrowym turbodoładowanym silnikiem Audi sporządziło rajdową legendę. W 1981 dostało homologację do Grupy B. Mimo całkiem udanych występów i sporych sukcesów Audi, większość konkurencji dalej ścigała się z napędem na tył. Prawda, że Quattro miało problemy ze zwrotnością i sam napęd też miewał humory. Do tego doszły gorsze czasy na asfalcie, szczególnie na suchej nawierzchni. To przez środek ciężkości. Przód auta przyjmował większy ciężar, przez co samochód był podsterowny. Nawalała też skrzynia biegów, dyferencjał – choć to można było naprawić „na szybko”, a to jeszcze bardziej pogarszało prowadzenie – a silnik łapał temperaturę.

Wielu takich, co myślało, że 4×4 nadaje się tylko do offroadu musiało wyglądać jak te memy ze zdziwionym pikachu. Mówili, że to zbyt skomplikowany system, że nie da się tym jeździć. Już podczas pierwszych zwycięstw musieli nieźle zacisnąć dupska, jak w 1981 quattro wygrało 3 razy, w tym po raz pierwszy w damskich rękach. Później były głosy w stylu „oj tam, nie miałem na myśli zbyt skomplikowane”, czy „wiadomo było, że Niemcy zrobią to dobrze”. Już podczas sprintu poprzedzającego Rajd Wielkiej Brytanii Hannu Mikkola jadąc z przebitym kołem osiągnął najlepszy czas zamiatając wszystko co konkurencja mogła wyciągnąć a Alan Jones rozwalił nie tylko rywali z GP ale również wszystkich innych kierowców WRC – oprócz Mikkoli. A to był tylko test pojazdu jeszcze przed wersją A1. Mikkola twierdził, że quattro mogłoby rozpierdalać jeszcze bardziej, gdyby miało większy wolnossący silnik, ale marketing Audi nie mógł sobie na to pozwolić. Mikkola jeździł również Escortem, żeby mieć jakieś porównanie i wprowadzał dane do komputera. Nie zgadzała mu się temperatura silnika, i jego reakcje na pedały do gazu (hehe pedały do gazu). Najpierw długo, długo nic poniżej 4000 obrotów, a potem nagle petarda do 7,5 tysiąca. Testował tak pojazdy w Finlandii i Grecji aż w końcu poprawili prowadzenie. Wcześniej znosiło trochę na prawo podczas przyspieszania i musiał trzymać metr w zapasie dla bezpieczeństwa. Zmienili przeniesienie napędu, bo samochód wpadał w podsterowność. Teraz ograniczono poślizg do 75% z tyłu, 100% na środku a z przodu nie było blokady. Mikkola był ojcem co najmniej połowy sukcesu Audi. To nie był taki „ekspert”, co to strzelał, że „chyba trochę wybija podsterowność i sprawdźmy na innych felgach”, tylko wiedział co się dzieje z pojazdem i mówił po prostu „jest podsterowność tu i tu – załatw to”. Nie udawał, że znał się na wszystkim i wie co działa lepiej a co gorzej. Współpacował z mechanikiem od Audi lub Klebera i oni zmieniali ustawienia, które mu nie pasowały. Zawieszenie było wzmocnione do tego stopnia, że można było jechać pełną dzidą po kamieniach bez konieczności wymiany części. Co prawda pojazd był ciężki, ale potrafił ukończyć więcej wyścigów. Moc nigdy nie była problemem – problem było ją opanować. Z tyłu w „bagażniku” znajdowała się plątanina pomp, zbiorników i filtrów. Była historia z wtryskiem paliwa, więc teraz się upewniono, że każda dawka powietrza jest rozdzielana przed dostaniem się do silnika, filtry robią na pełnych obrotach a każda pompa ma zapas. Skrzynia biegów została poprawiona i teraz była nie do zajebania. Jak coś się stało, umieszczano 3 bardzo silne magnesy w miejscu smarowania i jeśli, dajmy na to, jakieś zęby wypadną ze skrzyni, czy dyferencjału, to dalej można jeździć, nawet do końca eventu. Mikkoli powinni nieźle obciągnąć za cały jego wkład w rozwój prototypu. Praca jaką wykonał przechodzi wszelkie pojęcie.

Kiedy zapowiedziano GrB w ’82, Audi ścigało się pojazdem z Gr4. W styczniu ’83 już weszły nowe, mniej restrykcyjne zasady i Quattro dostało nową homologację w wersji A1. Wersja do Grupy B już na pierwszy rzut oka była szersza, miała prostokątne nadkola, kiedy auto z Grupy 4 – bardziej zaokrąglone. Nowe zasady karały za turbo mnożnikiem x1.4. Wszystko musiało się zgadzać – pojemność silnika, szerokość opon, minimalna waga pojazdu. Silnik z Gr4 miał 2.145 l pojemności (x1.4=3003) co stawiało Audi na samym końcu w klasie dla 3.0-4.0 litra. Temu z czasem zaradzono. Nowa wersja A2 miała już przyduszony silnik o pojemności 2.135 l, co umożliwiało rywalizację w grupie dla 2.5-2.999, pojazdów lżejszych z komponentami z kevlaru. Dodano większe wloty z tyłu, które można było dowolnie otwierać, żeby chłodzić hamulce. Położono nacisk na polepszenie środka ciężkości i parę rzeczy przetasowano – np. samochód dostał większą chłodnicę, która trafiła pod tylny spojler. W tym samym czasie Audi zahomologowało wersję taką to niby drogową, żeby kto chce, to mógł sobie quattro kupić i normalnie się nim ścigać. Quattro był tak przełomowy, że produkcja trwała przez 11 lat, nawet jeszcze 2 lata po przedstawieniu nowszej wersji. Wersja rajdowa niewiele różniła się od drogowej, która zyskała miano Urquattro.

Przewaga przyczepności i mocy nie wystarczyła do tytułu mistrza w 1983, choć walka była zacięta. Lancia Rally 037 była tego roku najlepsza. Zakwestionowała tym samym prawdziwy potencjał 4×4 w rajdach a większość dalej jeździła z bardziej niezawodnym, dużo prostszym napędem na tył. Nie trwało to jednak długo, bo wkrótce Audi zamknęło mordy niedowiarkom i w ’84 zabrało Włochom tytuł. Pod koniec roku Peugeot już się przestawił na 4×4 z silnikiem centralnie w 205 T16, którym dominował przez pół sezonu. Nie było już żadnych wątpliwości, że bez 4×4, to nie pomaluje. W ’84 nowa moda przyniosła ostrzejszą rywalizację, więc Audi przedstawiło wszystkim krótszejsze Sport quattro S1 i namieszało jeszcze bardziej. Od tamtej pory A1 i A2 były nazywane long wheelbase quattro (LWB) i dalej wielu kierowców wolało tę wersję. Od 1985 Team Audi wystawiał już tylko S1, ale stare LWB quattro jeździło do końca GrB w teamach prywatnych.

ZDJĘCIA: favcars.com | ultimatecarpage.com ARTYKUŁ: rallygroupbshrine.org WERSJA POLSKA: Krzysztof Wilk