1983 – Renault 5 Turbo Group B

Configuration: C6J code 840 Cleon Fonte straight 4
Location: Rear, longitudinal
Displacement: 1.397 l (85.3)
Aspiration: Garrett T3 Turbocharger, air/air intelcooler, Bosch K-Jetronic injection
Power: 210-285 bhp
Gearbox: Type UN 5-speed manual
Drive: RWD

W późnych latach ’70 przyszła moda na silniki umieszczane centralnie. Renault wpadło wtedy na pomysł, aby przygotować mocno dopakowaną wersję modelu 5 Alpine i użycia jej do homologacji. Zwykła wersja Renault 5 Alpine wyciągała 93 konie z wolnossącej jednostki i miała napędzany przód, R5 Turbo było zdolne do osiągania wyników rzędu 160 koni mechanicznych z silnika 1.4 turbo centralnie, który napędzał tylną oś. Pojazd mechanicznie był dużo bardziej zaawansowany niż wersje cywilne, zwiększono również szerokość obu osi dla lepszej stabilności. Na pierwszy rzut oka auto sprawiało wrażenie, że jest tak samo szerokie, jak długie. Wszystkie przeróbki miały jedno na celu – wygrać.

Homologację otrzymali w 1980 i wypuścili model razem z prezentacją Audi Quattro, które było kompletną rewolucją ze swoim napędem. Renault to również była petarda, przedstawiając światu receptę na zwycięstwo – silnik za przednim rzędem siedzeń. Teraz mówi się, że Renault pochodzi ze ‚szkoły rajdowej Grupy B”. Pierwsza rajdówka to było „Cévennes”, nazwane by upamiętnić zwycięstwo w tym rajdzie. Miało podkręcony silnik C6J zdolny wyciskać do 180 koni. Cévennes było prowadzone przez Jeana Ragnottiego do zwycięstwa w Monte Carlo ’81 i Rajdzie Korsyki ’82. Na asfalcie R5 dawało radę, ale na szutrze była bida. W roku 1983 już weszły zasady Grupy B, więc Renault opracowało nowy wehikuł. Była to wersja „Tour de Corse”, nazwana tak po zwycięstwie Ragnottiego. Przemodelowano lekko aero i silnik dawał większego kopa z 210 koni a pod koniec 1984 już i 285 koni mocy.

Kiedy wszyscy starali się wycisnąć jak najwięcej z nowo wprowadzonych zasad, Renault poszło inną drogą. R5 było mocno upośledzone w stosunku do konkurencji. Silnik był mniejszy niż to, co oferowali rywale – 1,397 litra, które po dodaniu punktów karnych za turbo z nowego mnożnika (1397 x 1.4 = 1956) umieściło pojazd w kategorii B11 dla silników 1.6-2.0 i R5 Turbo skazane było na węższe opony niż miało w Grupie 4, podczas gdy nie było w stanie wykorzystać swojej wagi w walce. Do tego za duża moc przyczyniała się do braków w trakcji. Wyglądało to tragicznie w kontekście prowadzenia, które już i bez tego było nienajlepsze.

Najlepszy wynik znów wyciągnął Ragnotti i było to 3 miejsce podczas Rajdu Korsyki ’84. Renault odstawało coraz bardziej od potworów, które zdominowały GrB. Trzeba było coś z tym zrobić. Pod koniec roku Renault Sport wycisnęło co się dało z regulacji rozgrywek i pokazali najmocniejszą konfigurację – wersję evo R5 Turbo i nazwali ją „Maxi”. Zmieniono aero, dodano wloty na masce i dachu, olbrzymi spojler i lampy dalekosiężne wkomponowane w karoserię ale największą petardą był silnik o większej pojemności – 1.527 litra. 1527 x 1.4 = 2138 i już można się ścigać na szerszych oponach z zachowaniem minimalnej wagi pojazdu dla tej kategorii. Nowa jednostka o oznaczeniu C7K wyciągała 360 koni i wincyj momentu niż kiedykolwiek. Ustawili też antylagi DPV (Dispositif Pre-rotation Variable), które przynieśli z F1. Specjalny otwór o zmiennej średnicy wpuszczał powietrze dla turbosprężarki i utrzymywał ją na chodzie. Pakiet ten był jeszcze w powijakach pod względem technologicznym i kierowcy bardziej ufali dobijaniu poziomu doładowania poprzez hamowanie lewą nogą. „Łeee, Jakeś tam antylagi… Ja tam wole mieć kuntrole nad ałtym”.

Taki pojazd w rękach Ragnottiego zerzarł wszystkie supersamochody w Grupie B podczas Rajdu Korsyki w 1985. W 1986 Chatriot był drugi, bo Renault robiło robotę na francuzowskim czarn-… asfalcie. To było jednak wszystko, na co mogli liczyć. Spójrzmy prawdzie w oczy – samochód miał napęd na tył, więc nie mógł powalczyć.

Mimo, że auto walczyło właściwie wyłącznie na asfalcie, to wkradło się w łaski teamów prywatnych. Było często spotykane w Mistrzostwach Francji, gdyż było bardzo tanie w porównaniu do wartości jakie reprezentowało na trasie. W 1986 wszedł ban i tak model 5 zdechł. Choć auto klasyfikowało się w kategorii B11, to potencjał jaki miała Renówka był powodem dla którego zbanowano i tę klasę. Od 1987 można było się ścigać w Grupie A, a do niej już Francuzi zgłosili model 11 Turbo.

ZDJĘCIA: favcars.com | rallygroupbshrine.com | ultimatecarpage.com ARTYKUŁ: rallygroupbshrine.org WERSJA POLSKA: Krzysztof Wilk

Georges Louis Frederic Boillot (1884-1916)

George Boillot był mechanikiem z zawodu a jeździć zaczął w 1908. Dołączył do Paula Zuccarelliego i Julesa Goux i razem stworzyli nową gamę pojazdów wyścigowych dla Peugeota. Auta te zadebiutowały w 1909 roku podczas Coupe de l’Auto i w 1910 na Targa Florio.

Wtedy dominowały silniki o dużej pojemności (rzędu 14 litrów w górę) i te czasy dobiegły końca w 1908 kiedy wszystko, cały rozwój stanął. Aż Lion-Peugeot pokazał 3 lekkie pojazdy o średniej pojemności skokowej. Młody Szwed Ernest Henry wraz z inżynierem Vasselotem nadali kształt idei. Potrzeba było 3 kierowców. A pracownicy Peugeota mieli ból dupy, że jakaś grupka ludzi z zewnątrz robiła wszystko za nich. Zaprojektowali pojazdy i ogarnęli wszystko. W Peugeotcie nazywano ich „Les Charlatans”. Stworzyli oni model L76 7.6 litra z dwoma wałkami rozrządu i czterema zaworami na cylinder. Miał on moc 148 koni mechanicznych i osiągał 190 km/h.

W 1912 George Boillot w takim pojeździe wygrał Grand Prix Francji. To było pierwsze DOHC z 4 zaworami na cylinder EVER – i do tego WYGRAŁO. Peugeoty biły rekordy i powstała nawet specjalna opływowa wersja L76 la Torpille – L76 Torpedał. W 1913 pobiła w Anglii rekord prędkości 170km/h, który należał do S A M O L O T U. Boillot wygrał Coupe de l’Auto tego samego roku i zdobył serca fanów ponownie sięgając po Grand Prix Francji w podrasowanym Peugeotcie L5, zostając przy okazji pierwszym kierowcą, który wygrał to trofeum dwukrotnie. Po tym wyścigu już nigdy nie użyto długiej, 13-kilometrowej prostej, co tam była.

W tym samym czasie Jules Goux jako pierwszy Francuz wygrał Indianapolis 500. Na następne zawody pojechała cała delegacja francuskich kierowców i podczas kwalifikacji, Boillot mało co nie przekroczył bariery 100 mil na godzinę. Ustanowił wtedy nowy rekord 99.86mph, czyli po chrześcijańsku: 160.70 km/h. W takiej formie Boillot zeżarłby każdą konkurencję ale miał nieustające problemy z oponą i musiał skończyć na 14 pozycji. Francuzi jednak zajęli pierwsze cztery miejsca. Jego ostatni wyścig, to było GP Francji w Lyonie w 1914. Heroiczna postawa kierowcy, podczas gdy jego pojazd się rozpadał pod koniec wyścigu. Mimo odpadających części, do samego końca walczył o honor Francji w pojedynku z Mercedesami, ale na ostatnim okrążeniu samochód się przegrzał i zmusił Boillota do zakończenia wyścigu.

Rozpętała się I Wojna Światowa i Boillot został wcielony do wojska. Najpierw miał jeździć dla francuskiego lotnictwa, jako szofer Generała Joffre’a, ale miał żal, że nie widzi frontu. Na własne życzenie został wysłany do walki i jako As Lotnictwa szybko nagrodzony Krzyżem Wojennym i Legią Honorową. W 1916 jego samolot został zestrzelony w pojedynku z pięcioma Fokkerami, z których zdołał jeszcze jednego posłać do piachu zanim rozbił maszynę pod Verdun. W wyniku odniesionych ran, zmarł w wojskowym szpitalu. Był bohaterem za kierownicą jak i w przestworzach i zmarł śmiercią bohatera.

ARTYKUŁ: badgergp.com | grandprixhistory.org | historicracing.com | motorsportmagazine.com ZDJĘCIA: wikipedia.org | grandprixhistory.org WERSJA POLSKA: Krzysztof Wilk

1982 – Alfa Romeo Alfasud Sprint 6C 902

Jednym z lepszych miejskich aut lat ’70-tych była napewno Alfa Romeo. W kwestii frajdy z jazdy może ona bezproblemowo rywalizować z Golfem GTI – autem przez wielu uważanym za pierwszego hot-hatcha… z tym, że Alfa powstała dobre 6 lat przed Volkswagenem. Nazwa tego modelu pochodziła od nowej fabryki na południu Italii – stąd Alfa Sud (Alfa South). Niosła ze sobę wielkie nadzieje na przyszłość marki. Chciano wejść do pierwszej ligi i utrzymać się na dogodnej pozycji.

Mała Alfa miała być tania i solida, więc rozplanowano dla niej napęd na przód z kolumnami MacPhersona a z tyłu zostawiono sztywny most. W ten sposób auto było łatwe w produkcji a miało sporo miejsca w środku – a do tego: doskonały silnik typu boxer – co prawda na pojedynczym pasku, ale zrywny i bardzo przy tym płynny. Przez dobrą dekadę nie było czegoś takiego w obiegu – aż właśnie do nadejścia nowej Alfy Romeo. I może generował marne 60 koni mechanicznych z 1.2-litra pojemności, ale środek ciężkości miał bardzo nisko i to robiło całą robotę.

Potem dochodziły wersje Ti większego kalibru i te zamiatały pod dywan wszelką konkurencję. Tylko Golf GTI mógł się z tym równać, bo Alfa przyspieszała już do setki w blisko 10 sekund. Problemem były blachy… Włochom dostarczano materiałów z ZSRR i gniło to gówno straszliwie, przez co – choć auto wspaniałe – to tłumów nie porwało. Cała marka mocno zaryła mordą o glebę i przez prawie 20 lat nie mogła się z tego podnieść. W międzyczasie Alfasud dostawał nowe wersje – w tym coupe „Sprint”.

Design Giugiaro przypominał większą GTV i faktycznie miał sporo miejsca dla pasażerów na tylnej kanapie. Był do tego dużo lepiej wykonany od zwykłego Alfasuda, i odziedziczył od niego wspaniałe właściwości jezdne, plus perfecto silnik. Model Alfy Sprint zakończył się po 13 latach produkcji a ostateczne wersje wyciągały dobre 120 koni mechanicznych… ale można było i więcej. W 1980 oficjalnie zatwierdzono Grupę B i można było startować już w ’82. Konstruktorom obniżono ograniczenia i wielu z nich przygotowało nowe auta. Alfa postawiła na Alfasud Sprint 6C, które miało jeździć od sezonu ’83, ale niestety nie pykło.

W normalnej Alfie wymieniono przód i tył, dodano większe spojlery i szersze nadkola. Ponoć zbudwano 2 sztuki – jeden bardziej drogowy a drugi bliżej rajdówki. Napęd pochodził z GTV6 i jego komponenty znajdowały się za przednim rzędem siedzeń – jak w Renault R5 Turbo, FF przerobionego na RWD z silnikiem centralnie. 220 konny silnik GTV6 odnosił już sukcesy w ETCC, więc nad wyborem jednostki nawet się nie zastanawiano. W 1982 zaprezentowano pierwszy prototyp. Można go było zobaczyć na Paris Motor Show oraz na torze Monza, ale samochód, jak to Alfa – uwaga – NIE JEŹDZIŁ. Nawet, podczas prezentacji licznik wskazywał wymowne 0. Trochę lipa.

Oba pojazdy trochę się różniły od siebie. Pierwszy miał czarny grill, małe okrągłe lusterka, czarne rolety w miejscu tylnej szyby, spojler z oznakowaniem Sprint 6C i dużą okrągłą końcówkę wydechu na środku. Drugi miał chromowany grill i dodatkowe lampy w zderzakach, tylko jedno prostokątne lusterko, roletę w kolorze nadwozia, i spojler z wlotami powietrza i oznakowaniem Alfa Romeo. Miał też tablice w innym miejscu i w ogóle przeprojektowany tył – m.in. dodatkowe światła stopu i podwójne końcówki wydechu. Obie wersje dostawały więcej powietrza do silnika przez rolety zamiast tylnych szyb, a przedział kierowcy oddzielało od silnika specjalne termoakustyczne szkło. Drugi pojazd miał bardziej spartańskie warunki w środku, jak również rajdowe siedzenia z wszystkimi uprzężami. To był ten ścigant i ponoć nawet jeździł, ale nadal był w bardzo wczesnej formie rozwojowej. Silnik i wał korbowy były mocno wyeksponowane, to samo się tyczy zawieszenia z podwójnymi wahaczami i amortyzatorami – jak w prawdziwej rajdówce.

Silniki miały pojemność 2.480 litra, ale chciano dobić do 2.503, aby móc startować w kategorii dla 2.5-3 litra. Średnio bystry manewr, żeby się znajdować na dole widełek pojemnościowych i od razu zbierać oklep od większych jednostek, ale ale – Alfa ważyła tylko 990kg (minimum wynosiło 960) a start w wyższej klasie pozwalał na użycie szerszych opon i rozwój wersji evo z pojemnością do 2.999 litra, większą mocą i większym pierdolnięciem. I teoretycznie silnik 2.5 z homologacji osiągał 160 koni, ale już planowano wersje evolution 3.0 o mocach 240 i 300 bez żadnych turbin. Nie mniej jednak, oba prototypy Alfy Sprint 6C z silnikami GTV6 najpewniej miały pojemność 2.492 – a nie tę, którą chciano zahomologować.

Zarząd z niewiadomych przyczyn zamknął projekt i odreanimował Alfettę GTV Turbodeltę z Grupy 4, która startowała w 1980 roku. No mieli Włosi jakąś tam lipę z finansami a przerobienie 200 sztuk do homologacji, to nie takie hop-siup. Alfasud mógł przynieść sukces komercyjny, jak również mógł się okazać ‚włoskim R5 Turbo’, ale marzenia o ściganiu się u boku 037 zostały rozwiane bezpowrotnie. Nie wiadomo też do końca ile ich zrobiono, bo jedni mówią, że powstały 2 prototypy a inni, że po prostu przerobiono pierwszy projekt, ale samochód był tylko jeden. Były też głosy, że aut było więcej niż 2, ale cały koncept zdechł zanim wyjechano na tor. W ’86 jakiś pacjent z Australii kupił kilka Alf Sprint 6C i próbował odtworzyć skasowane prototypy z silnikiem centralnie. Silniki GTV6 były jednak zbyt drogie do sprowadzenia, więc użyto V8-ek Holden 5.0, tańszych i składanych na miejscu. Samochód nazwano Group B i zbudowano 15 sztuk aż jego firma, Giocattolo Motori, złożyła się w 1989.

Krzysztof Wilk
Na podstawie: favcars.com | wheelsage.org | rallygroupbshrine.org | autozine.org